Meghan Markle i Harry powoli przyzwyczajają się do nowej rzeczywistości. Od czasu wystąpienia z szeregów rodziny królewskiej para próbuje "bronić swojej prywatności" w naszpikowanej gwiazdami dzielnicy Los Angeles, a wolny czas pożytkują głównie na angażowanie się w kolejne akcje społeczne. Nie zapomnieli jednak o tym, że muszą też zarabiać na kosztowne utrzymanie i już planują premierę książki o swoich losach.
Choć "amerykański sen" pary pozornie układa się coraz lepiej, to w mediach nie brakuje opinii, że Harry ma wyraźne trudności z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości. Chodzi nie tylko o sam fakt zamieszkania w Stanach Zjednoczonych, lecz także o zmiany, które wniosła w jego życie Meghan. Jedną z nich miało być całkowite wykluczenie polowań, za którymi Harry niegdyś przepadał. Tak przynajmniej twierdziła jego znajoma, Jane Goodall.
Tak, William i Harry są mistrzami świata natury. Oczywiście oprócz faktu, że polowali i strzelali do zwierząt. Przynajmniej do pewnego czasu, bo Meghan nie lubi polowań, więc zapewne Harry po prostu z tego zrezygnował - wyznała wtedy w rozmowie z Radio Times.
Przypomnijmy: "Po prostu" Harry ma problemy z odnalezieniem się w Los Angeles? "To dla niego SPORE WYZWANIE"
Teraz okazuje się, że faktycznie mogła mieć rację. Zgodnie z najnowszymi doniesieniami The Sun, Harry nie tylko raz na zawsze porzucił krwawą pasję, lecz nawet, "by zadowolić Meghan, pozbył się niedawno swojego kosztownego ekwipunku. Mowa w szczególności o jego sztucerach myśliwskich, które pięć miesięcy temu miał od niego nabyć anonimowy kupiec. Jego znajomy uznał z kolei, że dobrym pomysłem będzie donieść o tym prasie.
Kupił od niego ten sprzęt, bo mu na nim zależało, a nie dlatego, że należał wcześniej do Harry'ego. Chociaż kiedy dowiedział się, kto był ich poprzednim właścicielem, faktycznie był mocno zaskoczony. To doskonały sprzęt i mój znajomy bardzo sobie go ceni, ale nie jest typem osoby, która obnosiłaby się z tym, że kupiła go od księcia - wyznał kolega kontrahenta Harry'ego.
Warto wspomnieć, że cena broni, której Harry niegdyś używał, faktycznie jest imponująca. Eksksiążę wycenił ją bowiem na ponad 260 tysięcy złotych, które zasiliły jego domowy budżet. O tym, że Harry nie zamierza więcej uczestniczyć w polowaniach, mówiło się już od jakiegoś czasu, bo nie widywano go podczas tradycyjnych "eventów" w Balmoral i Sandringham.
Myślicie, że to faktycznie "zbawienny" wpływ Meghan skłonił go do takiej decyzji?