Od kilku miesięcy Harvey'a Weinsteina mogliśmy oglądać głównie podczas kolejnych wizyt na salach sądowych. Pod koniec lutego znany producent został uznany za winnego napaści seksualnej pierwszego stopnia oraz gwałtu trzeciego stopnia. Pierwszego przestępstwa 67-latek miał dopuścić się na Mimi Haleyi w 2006 roku, zaś do gwałtu na aspirującej aktorce, Jessice Mann, doszło siedem lat później. Przypadków nadużyć ze strony mężczyzny było jednak znacznie więcej, o czym głośno mówiło wiele znanych kobiet.
W środę poinformowaliśmy, że sąd uznał, iż Harvey za kratkami spędzi 23 długie lata. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że to nie wszystkie sprawy, które toczą się przeciwko niemu w sądzie, kara może być jeszcze surowsza.
Okazuje się, że zaledwie kilka godzin po ogłoszeniu wyroku producent wylądował w szpitalu. 67-latek trafił do nowojorskiej placówki Bellevue z powodu bólu w klatce piersiowej, o czym poinformowała jego rzeczniczka, Judy Engelmayer. Jak podaje CNN, decyzję o tym, by Weinstein udał się do szpitala, podjął personel znajdującego się na wyspie Rikers więzienia, do którego trafił założyciel wytwórni filmowych Miramax. Harvey w Bellevue był poddawany leczeniu już w lutym, gdzie przeszedł operację serca.
Myślicie, że w związku z problemami zdrowotnymi gwałciciel ostatecznie nie trafi za kratki?