W Hollywood niewiele jest przykładów dziecięcych gwiazd, które potrafiły udźwignąć ciężar sławy i nie zejść na złą drogę. Zdecydowana większość młodocianych celebrytów wepchniętych przez swoich "ambitnych" rodziców do brutalnej branży kończy na odwyku jeszcze przed ukończeniem 20. roku życia, przytłoczona masą obowiązków i presją otoczenia.
Taki los spotkał Hayden Panettiere, którą najlepiej możecie kojarzyć z bijącego niegdyś rekordy popularności serialu "Herosi". Uzależnienie od alkoholu i opiatów, w które wpadła będąc jeszcze nastolatką, zniszczyło jej wieloletni związek z ukraińskim bokserem Władimirem Kliczko i doprowadziło do tego, że musiała zrzec się praw nad ich 8-letnią córką Kayą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nałóg celebrytki był na tyle zaawansowany, że w 2018 roku Kliczko zabrał Kayę do Ukrainy, by dziewczynka wychowywała się z dala od pogubionej matki. I choć zdawało się, że dla dobra dziecka rodzice pozostają w przyjaznych stosunkach, prawda jest zgoła inna, o czym Panettiere opowiedziała w programie "Red Table Talk" prowadzonym przez Jadę Pinkett-Smith. Na wstępie aktorka oskarżyła byłego o to, że wymusił na niej zrzeczenie się praw do opieki nad dziewczynką.
Gdyby Władimir przyszedł do mnie i powiedział: "Myślę, że przez to, w jakim jesteś teraz miejscu, przez to, z czym się mierzysz, byłoby najlepiej dla niej, gdyby była ze mną przez jakiś czas", byłoby łatwiej. Gdyby poprzedzała to rozmowa, pewnie powiedziałabym, że to ma sens, że rozumiem, że będą ją odwiedzać i tak dalej - mówiła. Sposób, w jakim się to odbyło, był wyjątkowo przykry. Najgorszą rzeczą na świecie było podpisanie tych dokumentów. To była najbardziej rozdzierająca serce rzecz, jakiej doświadczyłam w swoim życiu.
Amerykanka twierdzi, że jej były bagatelizował problemy kilkulatki wynikające z rozłąki. Wróciła też pamięcią do wyjątkowo przykrej dla niej rozmowy, która dla Kliczko miała być pretekstem do żartów.
Pamiętam, jak Kliczko zadzwonił do mnie i powiedział, że Kaya chodzi i pyta inne kobiety, czy może nazywać je mamą - relacjonowała. Mój oddech przyspieszył i serce stanęło mi w gardle, a on się śmiał. Myślał, że to zabawne, a dla mnie było to przerażające.
Hayden jest przekonana, że mieszkająca w Ukrainie 8-latka boryka się z traumą, a jej zachowanie brzmi jak "wołanie o pomoc".
Powiedziałam, że chcę natychmiast z nią porozmawiać - wspominała. A on na to, że akurat poszła się bawić. (...) Próbowałam mu wyjaśnić, że ona przeżywa dramat, gdy nie ma mnie w pobliżu. Tłumaczyłam też, czym to może się skończyć w przyszłości.
Przerażające?