Jan Englert szumnie zakończy swoje 22-letnie panowanie na stanowisku dyrektora artystycznego Teatru Narodowego. Legendarny aktor, którego życiową partnerką i zarazem muzą jest Beata Ścibakówna, bez zaskoczenia obsadził żonę w jednej z głównych ról w nowej odsłonie legendarnego "Hamleta". Prawdziwą wrzawę wśród publiczności wywołało zatrudnienie również jego córki, Heleny Englert, która nigdy wcześniej nie stanęła na scenie najstarszego teatru w Polsce.
24-latka intensywnie przygotowuje się do kwietniowej premiery, by przekonać do siebie wszystkich sceptycznie nastawionych do niej widzów i udowodnić, że za jej angażem nie kryje się wyłącznie znane nazwisko. Aktorka odwiedziła studio Eski Rock, by porozmawiać z Marcinem Mellerem o swojej drodze zawodowej i ostatnich głośnych wydarzeniach w teatrze publicznym. Jak przyznała, w pełni rozumie kontrowersje wywołane decyzją jej ojca.
Helena Englert marzyła o współpracy zawodowej z tatą
Wschodząca gwiazda kina i teatru zaznaczyła, że już wcześniej mogła dzielić z ojcem scenę i plan filmowy, lecz nigdy nie decydowała się na to, by uniknąć oskarżeń o nepotyzm. Co ciekawe, również i tym razem odrzuciła propozycję Jana Englerta, która padła z jego ust podczas rodzinnych wakacji. Początkowo powiedziała, że "nie ma takiej możliwości", lecz dzięki namowom agenta doszła do wniosku, że warto wykorzystać tę szansę. Sama wprost jednak przyznaje, że w obliczu afery "nie mam kontrargumentów, bo jest to nepotyzm".
Wiem, że za tym wyborem obsadowym leży ogromna symbolika. (...) Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to jest bardzo ryzykowne zagranie. Po pierwsze nigdy wcześniej, a padały takie propozycje nie tylko ze strony taty, ale różnych reżyserów, którzy chcieli pracować w Narodowym, żeby mnie zatrudnić. Ja się nigdy na to nie zgadzałam właśnie po to, żeby nie wywiązała się z tego taka małostkowa afera, jak ta która dzieje się teraz. I tak naprawdę ja nie mam kontrargumentów, no bo to jest nepotyzm, ale z drugiej strony mam być może ostatnią możliwość, żeby pracować z tatą. Przez jego ręce przewinęły się pokolenia aktorów, mam wrażenie, że prawie wszystkich oprócz mnie, bo wbrew powszechnemu przekonaniu, ja się od niego nie uczyłam przy niedzielnym stole, to nie tak wygląda - wytłumaczyła.
Helena Englert nawiązała też do swojego scenicznego partnera, Hugo Tarresa, przyznając, że dla nich obojga będzie to niepowtarzalna możliwość obcowania z legendą teatru i poszerzenia swojego warsztatu aktorskiego.
Mój tata jest w eleganckim wieku. Ja bym też chciała mieć możliwość czegoś się od niego nauczyć, a wydaje mi się, że zatrudnienie w spektaklu dwójki bardzo młodych aktorów i również zatrudnienie swojej córki jest bardzo symbolicznym przekazaniem pałeczki i nie musi być odczytywane jako ostatni krzyk kumoterstwa, a raczej pierwszy krzyk idącego nowego pokolenia. Takie było zamierzenie - dodała, kończąc wątek jej angażu.
Przekonująca argumentacja?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
![](https://www.pudelek.pl/_next/static/images/logoContentQuality-afa907d44f84ea65..png)