Edyta Herbuś od jakiegoś czas przekonuje nas, że jest nie tylko celebrytką, ale i artystką, muzą Mariusza Trelińskiego. Zdążyliśmy dowiedzieć się, że "dokonuje się w niej rodzaj transformacji", "odczuwa świat głębiej", a "życie teatralne wessało ją do środka". Wygląda na to, że wessało ją dość głęboko. Herbuś twierdzi, że zdarza jej się grać kilka różnych ról w ciągu jednego dnia i gdyby nie joga, byłaby bliska schizofrenii:
Joga pomaga mi w pracy aktorki, szczególnie kiedy przed premierą spektaklu Diva, gdzie gram dramatyczna rolę, intensywnie się przygotowywałam, a jednocześnie miałam próby do opery Powder her face, gdzie grałam kompletnie inną postać, a jeszcze rano, o piątej, tego samego dnia np. wyjeżdżałam nagrać zdjęcia do serialu Klan. Bez metody, która pozwala wrócić do siebie, można nabawić się schizofrenii. Myślę, że każdy aktor ma swoją metodę. Joga jest dla mnie naturalnym sposobem dbania o higienę emocjonalną i dobrą kondycję ciała.
Źródło: Newseria Lifestyle