Rozpoczęcie sezonu w Metropolitan Opera w Nowym Jorku to każdego roku wielkie wydarzenie w świecie operowym. W tym roku rozpoczął go Mariusz Treliński dziełem Wagnera Tristan i Izolda. Jego "muza" Edyta Herbuś też poleciała do Nowego Jorku. Wyznała, że ma zamiar wybrać się na castingi i zajęcia w szkole aktorskiej. Herbuś spędziła w Nowym Jorku blisko cztery tygodnie.
"Aktorka" dzięki związkowi z Trelińskim próbuje pozbyć się łatki tancerki z Tańca z Gwiazdami i przyjaciółki striptizerów. Na razie swoich sił próbuje, grając małe role w sztukach partnera i zachwycając się jego sukcesami:
Jestem bardzo dumna z premiery Tristana i Izoldy. Cały czas jeszcze emocje we mnie buzują. To był jeden z piękniejszych wieczorów w moim życiu. I nie dlatego, że gdzieś emocjonalnie jestem też związana z tym, ponieważ reżyser jest moim partnerem prywatnie, ale dlatego, że coś niesamowitego wydarzyło się na tej scenie, coś metafizycznego. Pierwszy raz w historii Polak miał okazję to reżyserować i możemy być dumni, bo wyszło naprawdę świetnie. Jestem bardzo dumna, wzruszona jeszcze do dzisiaj, cały czas prawe oko mi płacze, lewe już powoli się uspokaja, ale cały czas jeszcze te emocje we mnie są i buzują. Widziałam euforię w tych ludziach, przeżyłam to, co się wydarzało na scenie osobiście, więc zawsze jakaś opinia za pośrednictwem osób trzecich jest mniej istotna dla mnie niż to, co sama otrzymam. Jeśli chodzi o moje recenzje na 10 to 100.
Źródło:Newseria