Małgorzata Rozenek już wielokrotnie zdążyła udowodnić, że jak nikt inny w przemyśle rozrywkowym zasługuje na miano tytana pracy. Choć teraz byłby idealny moment na to, żeby celebrytka zrobiła sobie urlop macierzyński i nieco odpoczęła od życia "na świeczniku", ambitna 42-latka nie zwalnia tempa i kuje żelazo póki gorące. Ostatnio postanowiła zamiłowanie do mody przekuć w nowy biznes.
Niestety, czapki za blisko 400 złotych nie spotkały się z ciepłym przyjęciem. Zwłaszcza, że celebrytka kilka dni wcześniej zachęcała do kupowania ubrań z drugiej ręki. Wpis Gosi nie wszystkim przypadł do gustu - wielu użytkowników zarzuciło jej nawet hipokryzję. Szczególnie, że ekologiczny apel celebrytki opatrzony był zdjęciem, na którym Gosia... pozowała w helikopterze.
W teorii Małgorzata doskonale wie, jak pomóc środowisku, by odbudować wyrządzone szkody. W praktyce celebrytka nie jest już tak mocna. Zapytana przez Michała Dziedzica, czy pojawi się na ściance drugi raz w tej samej kreacji, nie była przekonana, czy byłaby w stanie. Gosia nie do końca jest pewna, czy trend kreowany przez jej koleżanki w branży rzeczywiście przekłada się na ochronę środowiska.
Wiem, że jest taki trend. Bardzo chwalebny. Nie wiem, czy bycie na ściance dwa razy w tej samej kreacji na coś się przekłada. A może przekłada? Nie byłam, ale muszę spróbować. Bardzo dużo osób tak robi - pociesza się.
Rozenek odważnie stwierdziła, że rozważy ten pomysł, jednak jej zamiłowanie do mody jest chyba silniejsze. Przekonuje, że czeka na nią jeszcze mnóstwo stylizacji, które pragnie zaprezentować na ściankach.
Ciągle mam apetyt na nowe. Jeszcze tyle fajnych stylizacji chciałabym założyć - zagroziła.
Czekacie?