Życie Roberta Lewandowskiego nabrało ostatnio niebiesko-czerwonych barw. Wszystko za sprawą najgłośniejszego chyba w tym sezonie transferu piłkarza z Bayernu Monachium do FC Barcelona. Mimo że Niemcy przekonują teraz, że Lewy był "hamulcem" drużyny i doskonale radzą sobie bez niego, to Robert nie zamierza spoczywać na laurach. Po zmianie drużyny pokazał już, na co go stać.
Lewandowski oficjalnie zadebiutował w barwach Barcelony na Camp Nou. Tam kataloński klub rozgromił swojego rywala Pumas UNAM 6:0. Grający z numerem 9 Lewy już w trzeciej minucie pokazał przeciwnikom swoje umiejętności, zdobywając pierwszego gola w tym spotkaniu. To wystarczyło, by opuszczając boisko w 60. minucie, otrzymać gromki aplauz ze strony kibiców.
Zobacz też: Anna Lewandowska z Klarą w koszulkach FC Barcelona wspierają Roberta na stadionie Camp Nou (ZDJĘCIA)
Okazało się jednak, że sytuacja nie jest znów tak idealna. Nie wszystkim bowiem spodobały się samochodowe wycieczki Lewego w zielonym bentleyu. Jakiś czas temu piłkarz chwalił się na swoim Instagramie motoryzacyjnym dobytkiem. Miniaturową wersję bentleya otrzymała również jego córka. Błyszczące cacko o wartości ponad 1,5 miliona złotych nie pozostało więc niezauważone i przez kataloński "Sport".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bentley Continental GT Convertible, którym porusza się Lewy, szczególnie miał zaniepokoić dziennikarzy portalu. Stwierdzili oni, że wycieczki luksusowym pojazdem mogą... zaszkodzić piłkarzowi.
Trzeba wyjaśnić Lewandowskiemu, że żeby mieć kibiców w kieszeni, powinien mówić po katalońsku. Ostrzeżmy go też, że samochody jak ten, którym się porusza, nie są popularne wśród piłkarzy Barcelony. Tutaj zawodnicy nie wyróżniają się autami - pisali troskliwie dziennikarze.
Dla potwierdzenia tych słów przywołane zostały przykłady Messiego i Xaviego, którzy w latach świetności nie korzystali z luksusowych pojazdów. Dziennikarze pokazali też przeciwieństwo "skromnych" piłkarzy. W artykule wymienieni zostali Griezmann i Depay, którzy mieli być kojarzeni nie tylko z luksusowymi pojazdami - ale i z porażkami na boisku.
Co ciekawe, nie był to pierwszy portal, który zwrócił uwagę na zielone cacko Roberta. Kataloński dziennik "Mundo Deportivo" odniósł się nawet do nietypowej tablicy rejestracyjnej Bentleya. Można dostrzec na niej literkę "M" - od pierwszej litery miasta, w którym został zarejestrowany samochód - czyli Monachium. Dalej widoczne są inicjały piłkarza "RL" i numer "9", który od lat widoczny jest na koszulce piłkarza. Trudno więc nie zauważyć Lewego, gdy jeździ po ulicach Barcelony...
Myślicie, że Lewandowski weźmie sobie tę krytykę do serca?