Sieć od kilku dni podbija nagranie rozmowy telefonicznej przedstawicielki Providenta z kimś, kogo uważa za swojego klienta. Kobieta próbuje skontaktować się z panem Stanisławem Nowakowskim. Kiedy okazuje się, że najprawdopodobniej otrzymała nieaktualny numer, nie daje za wygraną. Wypytuje mężczyznę, dlaczego odbiera "nie swój" telefon i dlaczego przebywa z żoną pana Stanisława... Mężczyzna rozbawiony sytuacją zaczyna żartować, przedstawicielka nie daje jednak za wygraną i wprost go obraża mówiąc: "Mąż będzie zadowolony, jak dowie się, że żona wizytuje obcych mężczyzn podczas jego nieobecności."
Najwyraźniej przyzwyczaiła się do tego, że może obrażać i mówić takim tonem do każdego, do kogo zadzwoni.
- Dlaczego się pan rozłączył? Z panem Stanisławem Nowakowskim rozmawiam?
- Nie.
- A z kim rozmawiam?
- Nieważne.
- Jak to nieważne? A kto obiera telefon żony pana Stanisława? Z kim rozmawiam?
- Z kimś obcym.
- No to rewelacja. Nie wiem, czy mąż będzie zadowolony, jak dowie się, że żona wizytuje obcych mężczyzn podczas jego nieobecności.
- Żona leży naga na łóżku.
- Proszę właścicielkę do aparatu.
- Ona nie może, ma usta zajęte.
- Ma usta pełne i leży?
- Powiedziałem zajęte.
- To w takim razie czym? Chcę z nią porozmawiać.
- Mówię, że ma usta zajęte, nie może rozmawiać.
- Zapowiadam wizytę naszych pracowników na adresie, będą bezpośrednio to weryfikowali.
Sprawę już skomentowało biuro prasowe Providenta. Co ciekawe, chcą "wyjaśnić sprawę" z autorem nagrania, a nie z pracownikiem. Naprawdę nie widzą takiej potrzeby? Posłuchajcie, jakim tonem mówi do obcego człowieka.
"Takie zachowanie jest absolutnie nieakceptowalne i zdecydowanie rozmija się ze standardami Provident Polska - czytamy w komentarzu. Spróbujemy skontaktować się z autorem nagrania i postaramy się wyjaśnić tę sprawę, oczywiście jeśli w ogóle dotyczy ona naszej firmy. Nagranie na to jednoznacznie nie wskazuje."