Przez lata Krzysztof Hołowczyc funkcjonował w show biznesie bez większych kontrowersji, promowany na ideał mężczyzny i sportowca. W 2013 roku został zatrzymany przez policję za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 100 km/h. Tak próbował ratować wizerunek:Hołowczyc się broni: "Policjant dużo przeklinał, nazwał mnie gnojkiem!"
Pamiętną wpadkę udało mu się przyćmić występem w Dzień Dobry TVN. Z uśmiechem na ustach tłumaczył, że w ramach wyładowania złości demoluje dom. Przypomnijmy: "Potrafię się posługiwać ciężkimi przedmiotami, DEMOLUJĘ DOM... Potem przepraszam i noszę na rękach!"
Ostatnio znów był gościem w debacie śniadaniowej. Tym razem wystąpił w roli eksperta… w kwestii zdrady. Stwierdził, że zawód kierowcy rajdowego, to zawód podwyższonego ryzyka, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie.
Wsiadałem w samochód i pędziłem do domu, bo wspaniała żona czekała. Mój zawód naraża mnie bardziej na pokusy, jesteśmy w permanentnym stresie. Na koniec stojąc na podium masz wianuszek pięknych dziewczyn. Dużo wyjazdów. I gdzieś wydawać by się mogło, że to sytuacje, które predestynują do zwiedzania. Mam to ogromne szczęście, że mam jednak wspaniałą żonę. I dzięki temu był sznurek, który ciągnął mnie do domu.
_
_
_
_
_
_
_
_
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news