Dobiega końca 2. edycja "Hotelu Paradise". Przez wiele tygodni śledziliśmy miłosne perypetie uczestników, ich wzloty i upadki, radości i wielkie kłótnie. Ostatni tydzień na Bali obfitował w emocje - zbliżający się finał sprawił, że walczącym o zwycięstwo puszczały nerwy.
W środowym odcinku z programem pożegnali się Magda i Robert. Tym samym stało się jasne, że w finale zobaczymy dwie pary - Atę (Beatę Postek) i Artura Sargsyana oraz Sonię Szklanowską i Łukasza Karpińskiego.
Zanim doszli do finału, uczestnicy przeszli burzliwą drogę. I tak Artur początkowo przez długi czas był w parze z Dominiką. Wejście do programu Beaty sprawiło jednak, że Artur zaczął właśnie na nią zwracać uwagę i ostatecznie z nią się związał. 27-letnia Ata, na co dzień prowadząca w Warszawie salon fryzjerski, choć początkowo zwróciła uwagę na Ivana, po pewnym czasie wybrała Artura. 22-latek z Poznania (którego ojczyzną jest Armenia) na co dzień pracuje na budowie.
Drugą parę finalistów tworzą Sonia i Łukasz. Co ciekawe, oboje średnio się dogadują, często dochodzi między nimi do konfliktów. Pochodząca z Bydgoszczy 20-letnia Sonia, która na co dzień prowadzi salon kosmetyczny, na początku deklarowała, że jest zakochana w partnerze Magdy, Robercie. W trakcie trwania programu Sonia była z kilkoma partnerami - między innymi Adamem oraz Krystianem. W jednym z ostatnich odcinków, mogąc wybierać spośród wszystkich uczestników, postawiła na Łukasza, który wcześniej flirtował także z Julią. Wybranek Soni ma 24 lata, mieszka w Warszawie i jest trenerem personalnym. Jak mówi sama Sonia - razem tworzą kompletnie niedopasowaną parę.
W finale zwycięska para sama zadecyduje, czy podzieli wygraną równo między siebie, czy nie. Oto jak będzie wyglądać dzisiejszy finał:
Partnerzy staną na dwóch końcach ścieżki, na której jak na drabince widoczne są rosnące kwoty pieniędzy. Stoją na polach z najmniejszą kwotą. Im bliżej siebie, tym kwoty się zwiększają. Każde trzyma w ręku złotą, szklaną kulę. Na hasło prowadzącej rozpoczynają powolny marsz na środek ścieżki, gdzie mogą się spotkać. Jeśli dojdą oboje na środek, zabierają ze sobą całą wygraną i dzielą się nią na pół. Mogą jednak zbić kulę wcześniej – wtedy ta osoba otrzyma całą kwotę na której stała, a jej partner odchodzi z niczym - wyjaśnia produkcja programu.
Komu kibicujecie?