W Hotelu Paradise nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji. Gdy już nam się wydaje, że jakaś z par jest nierozłączna, nagle na zanzibarskiej wyspie pojawia się nowy uczestnik i wszystko zmienia się mgnieniu oka. Tak było ostatnio, gdy w Hotelu Paradise pojawiła się Kara. Panowie niemal oszaleli na jej punkcie, a panie po raz pierwszy poczuły się zazdrosne.
Szczególnymi względami Kara cieszyła się u Marcina i Simona. Ten drugi pozostał jednak wierny Bibi i nie dał się wplątać w romans. Marcin natomiast nie stronił od komplementowania pięknej Białorusinki, wystawiając swój związek z Nathalią na prawdziwą próbę. Ostatecznie Kara dość prędko opuściła Hotel Paradise, ale nie oznacza to, że wkrótce ponownie nie dołączy do kolegów i koleżanek. Na to najbardziej czeka chyba właśnie Marcin, który w ostatnim odcinku umierał z tęsknoty za Karą, kompletnie olewając Nathalię.
Wolałbym, żeby Kara się tutaj pojawiła. Ona była tyłkiem Zanzibaru - zachwycał się Marcin, gawędząc z kolegami.
To nie wszystko. Potem przeprowadził "poważną" rozmowę z Nathalią, podczas której wyznał, że nie zależy mu, by dojść do finału. To wówczas dziewczyna stwierdziła, że musi "troszeczkę przymknąć drzwi na Marcina".
Widzowie nie szczędzą pod adresem Marcina słów krytyki, zarzucając mu, że wykorzystał Nathalię, a teraz czeka już tylko na powrót Kary.
Marcin mnie zawodzi coraz bardziej; Marcin zachował się jak Artur z drugiej edycji, przespał się i rzuci jak kłodę; Szkoda jej; Franca z niego. Chłopczyk nie dorósł; Zaliczył ją i już mu nie zależy, niestety zwykła 🐷 z Marcina - czytamy.
Coś w tym jest?