Dziś świat mierzy się z drugą falą niosącej śmiertelne żniwo pandemii koronawirusa. Wydawać się jednak może, że jeszcze kilka miesięcy, gdy wirus "pojawił się w naszym życiu", nie zdawaliśmy sobie sprawy z jego powagi. Teraz natomiast, gdy co kilka dni notujemy w kraju rekordowe liczby zarażeń, słyszymy jedynie o braku respiratorów i miejsc na szpitalnych oddziałach.
Mimo realnego zagrożenia niektóre osoby nadal wolą jednak promować koronasceptyczne poglądy, głosząc między innymi, że w szpitalach leżą tak naprawdę statyści, a Bill Gates przeprowadza selekcję ludzkości...
Edyta Górniak być może dlatego tak ochoczo powiela wspomniane bzdury, bowiem sama nie musiała zmierzyć się z COVID-19. Takiego szczęścia nie mieli natomiast inni "znani i lubiani". Praktycznie od początku pandemii informowaliśmy o kolejnych dużych nazwiskach, które ogłosiły światu, że przeszli bądź przechodzą zakażenie koronawirusem.
Dopiero po kilku miesiącach o swoich zmaganiach z COVID-19 opowiedział Hugh Grant. Co ciekawe, gwiazdor Hollywood zdradził w The Late Show Stephena Colberta, że koronawirusem zaraził się... w lutym. Zresztą nie tylko on, bowiem zakażona była też małżonka Hugh Granta, Anna Elisabeth Eberstein.
Chociaż wówczas testu na wykrycie wirusa mu nie wykonano, to jednak miesiąc temu okazało się, że faktycznie był to koronawirus.
Mieliśmy testy na przeciwciała i wyszło, że je dalej mamy. To dało pewność, że był to COVID - potwierdził.
Hugh Grant opowiedział też o objawach, z jakimi zmagał się w lutym, nieco sobie przy tej okazji żartując...
Zaczęło się od bardzo dziwacznych objawów, bo zalewał mnie pot. To było zawstydzające, naprawdę. Nagle moje gałki oczne były jakby trzy razy większe niż powinny. Potem pojawiło się takie uczucie, jakby jakiś wielki facet siedział na mojej klatce piersiowej. Jak Harvey Weinstein albo ktoś taki - wspominał.
Oprócz "dziwacznych" objawów miał też te najbardziej charakterystyczne dla koronawirusa:
Szedłem ulicą któregoś dnia i zwróciłem uwagę, że kompletnie nic nie czuję. Wtedy człowiek zaczyna panikować, bo ludzie dopiero co mówili o tym, że utrata węchu jest jednym z objawów. Wąchałem kwiaty i nic. Potem byłem bardziej zdesperowany. Zacząłem obwąchiwać śmietniki. Wróciłem w końcu do domu i psiknąłem sobie prosto w twarz perfumami żony. I nic.
Myślicie, że może teraz Edyta uwierzy w wirusa? W końcu uważnie śledzi newsy zza granicy: Edyta Górniak pisze do Trumpa na Instagramie: "HOW CAN I HELP...?"