Iga Krefft dała się poznać widzom jako Ula z "M jak Miłość". Serialowa rola przyniosła jej spory sukces i zapewniła miejsce w świecie show biznesu. Od jakiegoś czasu Krefft tworzy również muzykę, która zdobywa uznanie coraz większej liczby odbiorców. Artystka została zresztą doceniona za swój wkład w popkulturę przez magazyn Glamour. Podczas uroczystej gali "Kobieta roku" zaprezentowała się w ciekawej stylizacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Iga w rozmowie z Pudelkiem poruszyła temat ruchu body positive oraz stereotypów, które w dzisiejszych czasach są wyjątkowo przytłaczające. Zapytana o to, czy kobiety są bardziej obarczone schematami dotyczącymi wyglądu niż mężczyźni, aktorka wyznała, że stereotypy tak naprawdę nie mają płci.
Mam wrażenie, że ta szala jest wyrównana. My, jako kobiety, jeśli chodzi o fizyczność, czujemy się może trochę bardziej przytłoczone. Natomiast mężczyźni mają tak samo, jeśli chodzi o sferę emocjonalną. Więc te dwa światy się łączą. Obie płcie, ale także osoby niebinarne, mierzą się ze stereotypami, które mogą być krzywdzące i trudne, jest to wrażliwy temat - podsumowała Krefft.
Artystka stwierdziła, że lepiej skupiać się na samoakceptacji i wolności niż przeładowanych negatywną energią stereotypach:
Warto mówić po prostu o wolności w ekspresji, w wyrażaniu siebie i zdejmowaniu tych wszystkich szufladek, które mogą być krzywdzące dla każdego człowieka, niezależnie z czym się utożsamia.
Mimo, że event jest raczej świętem kobiet, na gali wyróżniony zostaje również mężczyzna roku.
To jest szlachetne i fantastyczne, że pojawiła się też kategoria zarezerwowana dla mężczyzn. Myślę, że znalezienie się wśród nominowanych to kwestia serca, przekazu, który dany mężczyzna za sobą niesie, energii, która łamie stereotypy i pomaga ludziom poszerzać horyzonty - wyliczyła Iga.
Zgadzacie się z jej przemyśleniami?