Choć minął już miesiąc od zwycięstwa Igi Świątek w turnieju Roland Garros, szum wokół tenisistki nie maleje. Nie ma w tym jednak nic nadzwyczajnego, 19-latka zapisała się w historii jako pierwsza Polska, która wygrała finał Wielkiego Szlema, pokonując w ostatecznym starciu na korcie w Paryżu Amerykankę Sofię Kenin 6:4, 6:1.
Jednak Iga już kilka miesięcy wcześniej mogła pochwalić się niemałym osiągnięciem. 19-latka doszła bowiem do czwartej rundy Australian Open, przegrywając wówczas z Estonką Anett Kontaveit. Wcześniej założyła się jednak ze swoim trenerem Piotrem Sierzputowskim, że gdy faktycznie dotrze do czwartej rundy, kupi mu... motocykl.
Iga więc słowa dotrzymała i w ramach przegranego zakładu ze stycznia wręczyła mu początkowo zabawkową kaczuszkę-motocyklistę, by następnie zabrać trenera do salonu i sprezentować mu obiecany prawdziwy motocykl.
I to wcale nie byle jaki, bo wybór padł na model KTM 390 Duke wart "skromne" 20-22 tysiące złotych.
W styczniu spontanicznie padło z moich ust: "Jak dojdę do 4. rundy AO, kupię trenerowi motocykl". Przez kolejne pół roku naiwnie myślałam, że zapomni. Ale jak kupiłam kaczkę, którą pokazałam wam wczoraj, uznałam, że do pełni szczęścia potrzeba tylko motocykla. Zakład zrealizowany z nawiązką! - mówiła na InstaStory, relacjonując moment wręczenia wyjątkowego prezentu trenerowi.
Fajnego zafundowała trenerowi "rumaka"?