Iga Świątek ma za sobą wyjątkowo pracowity rok. W ciągu ostatnich 12 miesięcy tenisistka triumfowała w aż ośmiu turniejach, w tym dwóch wielkoszlemowych. Nic dziwnego, że w zeszłym tygodniu podczas Gali Mistrzów Sportu to właśnie ją okrzyknięto najlepszym sportowcem.
Zobacz: Siostra Igi Świątek uroniła ŁZY WZRUSZENIA podczas przemowy ojca na Gali Mistrzów Sportu (FOTO)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapracowana Iga znalazła jednak czas, by podzielić się z fanami swoimi przeżyciami. W tekście, który powstał przy współpracy z The Players Tribune, opowiedziała kilka historii z przeszłości.
Po ostatnim naprawdę niesamowitym sezonie, w przerwie od turniejów, chciałam zatrzymać się na chwilę i spojrzeć wstecz na moją drogę. The Players Tribune pomogło mi w tym i tak powstał tekst, dzięki któremu mam nadzieję, że poznacie mnie trochę lepiej - napisała na Twitterze, promując szczerą opowieść pt. "Mój polski sen".
W specjalnej kolumnie Świątek wyznała m.in., że nie zależy jej na sławie i rozpoznawalności, a względem całego zamieszania wokół swojej osoby pozostaje wręcz "obojętna".
Chociaż może zabrzmi to dziwnie, to nie zależy mi zbytnio na tym, żeby moja twarz znalazła się na billboardach ani na niczym takim. Kiedy widzę gdzieś reklamę ze swoim wizerunkiem, to jest to nieco abstrakcyjne, ale w gruncie rzeczy jestem na to obojętna. Nie budzi to we mnie żadnych większych emocji - twierdzi.
21-latka ujawnia także, że początkowo nie wierzyła, że jest w stanie osiągnąć w tenisie cele, które postawił przed nią trener, Tomasz Wiktorowski.
Powiedział mi, że naszym celem jest zajęcie pierwszego miejsca w rankingu w ciągu roku. Pomyślałam sobie wtedy: "Tak, jasne, na pewno". On nieustannie mnie motywował, a ja czułam się, jakbym słuchała jakichś coachingowych gadek, wiesz? Jak w serialu "Ted Lasso" - haha. Wiele rzeczy musi się wydarzyć, żeby zawodnik wygrał turniej wielkoszlemowy, a ja wtedy naprawdę nie czułam, że mogę zwyciężyć, że to wszystko zależy tylko ode mnie - wspomina skromnie, następnie pochylając się nad pierwszą wizytą u prezydenta Andrzeja Dudy, która miała miejsce po wygraniu Rolanda Garrosa.
Trzy dni po finale w Pałacu Prezydenckim zorganizowano uroczystość, podczas której Prezydent wręczył mi medal, zaproszono naszą rodzinę. W drodze na miejsce śledzili nas paparazzi. Nie mieszkam w Warszawie, więc byłam zaskoczona, gdy zobaczyłam, że czekają na mnie pod domem - relacjonuje, dodając, że tego dnia czuła się, jakby występowała w hollywoodzkiej produkcji:
Tata prowadził samochód. Wydawało mi się, że jedziemy bardzo szybko, obraz za oknem się rozmazywał, gdy mijaliśmy kolejne budynki. Tata spoglądał w lusterko i skręcał w boczne ulice. Czułam się jak w amerykańskim filmie, haha. Brzmi to trochę przerażająco, ale w gruncie rzeczy to była niezła zabawa - śmialiśmy się przez całą drogę - wraca wspomnieniami i podsumowuje:
Nawet dziś czuję się dziwnie, gdy o tym opowiadam. Szczerze mówiąc, w Polsce w sumie rzadko chwalimy się swoimi osiągnięciami. Mimo to często wracam myślami do tamtego dnia - sądzę, że napędzała mnie adrenalina.
Tenisistka zdradziła również, że w dzieciństwie zmagała się z nieśmiałością:
Skrycie pragnęłam tylko nieco lepiej radzić sobie w sytuacjach towarzyskich, czuć się swobodniej wśród ludzi. Przez pewien czas mój introwertyzm sprawiał, że rozmawianie z niektórymi ludźmi było dla mnie naprawdę trudne. Do 17. lub 18. roku życia nawet patrzenie moim rozmówcom w oczy czasami stanowiło dla mnie wyzwanie. Okropnie się z tym czułam. Było mi źle z tym, jak trudno mi nawiązywać z ludźmi relacje - ubolewa, doceniając jednak dobre relacje z ojcem:
Chociaż nie współpracuję już tak blisko z tatą, on wciąż motywuje mnie do działania i sprawia, że chce mi się walczyć. Kiedy myślę, ile dla mnie poświęcił i jak bardzo zawsze we mnie wierzył, jestem mu wdzięczna - czytamy.
Jesteście ciekawi innych historii z życia Igi Świątek?