Kiedyś Jennifer Lopez z pełnym przekonaniem stwierdziła w wywiadzie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Niespodziewany powrót do Bena Afflecka po okrągłych dwóch dekadach sprawił jednak, że piosenkarka zmieniła zasady. Gwiazda udowodniła tym samym na swoim przykładzie, że - przynajmniej w niektórych przypadkach - stara miłość nie rdzewieje.
Jennifer Lopez i Ben Affleck zdają się przeżywać obecnie drugą młodość. Zakochane gołąbki rozpływają się na swój temat w wywiadach i regularnie odwiedzają wspólnie elitarne eventy, otwarcie okazując sobie wsparcie. Tak było również na wtorkowej gali iHeartRadio Music Awards odbywającej się w Los Angeles, podczas której nagrodzono najpopularniejszych w minionym roku muzyków.
Lopez była na tej imprezie gościem honorowym. 52-latka została nagrodzona specjalną statuetką Icon Award, na którą bez dwóch zdań zapracowała sobie przez 35 lat obecności na scenie. Amerykanka nie zawiodła, jeżeli chodzi o spektakularne stylizacje. Jak na prawdziwą gwiazdę przystało, Jennifer przebierała się tego wieczoru aż trzy razy. Na czerwonym dywanie artystka pozowała do zdjęć w zielonym, welurowym zestawie składającym się z kusego topu i obszernych spodni, żeby chwilę później przebrać się w czarny kombinezon z odważnymi wycięciami, w którym zaśpiewała swoje największe hity. Statuetkę odebrała z kolei wystrojona w zgniłozieloną, prześwitującą suknię z dekoltem do pępka. Wokalistka była dopingowana z pierwszego rzędu przez dumnego Bena Afflecka, jego syna, Samuela i swoją córkę, Emme.
Zobaczcie zdjęcia.