Życie i kariera Ilony Felicjańskiej to nieustanna sinusoida. Przed laty Ilona zapowiadała się na rozchwytywaną modelkę i miała szczęśliwą - wydawałoby się - rodzinę: dwóch synów i bogatego męża.
Wszystko zmieniło się, gdy w 2010 roku urządziła sobie rajd po pijanemu po jednym z warszawskich osiedli i staranowała kilka aut. O sprawie huczały wszystkie media, a Ilona niemal z dnia na dzień straciła wszystko, na co wcześniej pracowała. Firmy zaczęły się wycofywać ze współpracy, straciła swoją fundację i prawa do dzieci, a mąż wziął z nią rozwód.
Felicjańska próbowała się ratować, wydając książki erotyczne i poradniki dla alkoholików. Sama także zapewniała, że zerwała z nałogiem. Wkrótce poznała Paula Montanę i wydawało się, że wychodzi na prostą. Ich związek z początku wydawał się szczęśliwy. Kibicowano Ilonie, aby ułożyła sobie życie od nowa. Wydawało się też, że odbudowuje relacje z synami.
Niestety jakiś czas temu celebrytka ponownie zaliczyła bolesny upadek. Znowu sięgnęła po alkohol, wylądowała w areszcie na Florydzie, w sieci zaczęły krążyć jej dziwne, obsceniczne zdjęcia, a związek z Paulem okazał się nie tak idealny, jak wszystkim wmawiała. Kilka dni temu celebrytka ponownie wylądowała na odwyku.
Od tamtej pory Ilona codziennie publikuje nowe, motywacyjne wpisy na Instagramie i przymierza się już do wydawania kolejnych książek.
W najnowszym poście Felicjańska przekonuje, że pod pozorami szczęścia ludzie tak naprawdę ukrywają życiowe dramaty.
"Kto nie będzie kuszony, nie będzie wypróbowany. Kto nie będzie wypróbowany, nie zrobi żadnego kroku w przód". (...) To, co dostrzegamy na zewnątrz, jest kreacją. Wydaje nam się, że ktoś ma lepiej, łatwiej, że jest bardziej utalentowany, ma fajniejszego męża, powodzi mu się w pracy. Nie ulegajmy złudnemu przekonaniu, że tak jest naprawdę. (...) Czy ktokolwiek przypuszczał, że będąc u szczytu sławy modelką, przeżywam rodzinno-alkoholowy koszmar? (...) Żyjemy w kulcie sukcesu. Pokazujemy na Facebooku uśmiechnięte zdjęcia i siebie od strony osiągnięć, a nie porażek. Zapewniam, że prawie o każdym człowieku można napisać dwa życiorysy, a o niektórych nawet więcej... - przekonuje.
Ilona żali się, że jej jest trudniej się pozbierać niż innym, bo żyje "na świeczniku".
Czytam i słyszę od kobiet, które są w ciemnym momencie życia, bo nie mogą przestać pić albo wyrwać się z relacji przemocowych: "Tobie to łatwiej, bo..." i następuje lista: jesteś silna, ładna, sławna, miałaś dla kogo żyć, udało ci się od razu, spotkałaś odpowiednie osoby. (...) Ładnemu nie jest łatwiej, a sławnemu wręcz gorzej, bo spada z wyższego konia, publicznie, wstyd jest większy, a trzeźwienie przy zainteresowaniu mediów go potęguje i dobija hejtem. Że miałam dla kogo żyć? A jednak piłam - wyznaje.
Następnie Ilona zwraca się do alkoholików i uczy ich, jak zerwać z nałogiem.
Jeśli chcesz przestać pić dla kogoś, nie zrobisz tego, to nie jest wystarczająca motywacja. Przestać pić można tylko dla siebie, gdy odnajdzie się do siebie miłość. Gdy się sobie wybaczy i zaakceptuje z całym zestawem talentów i słabości, ukrytych demonów przeszłości. Zewnętrzna motywacja, czyli niepicie dla kogoś, jest kolejnym wieszaniem się i oznaką niedojrzałości - teoretyzuje.
Felicjańska mówi już o swoim nałogu w czasie przeszłym i zapewnia, że teraz sobie poradzi.
(...) Że miałam nawrót i piłam? Tak, bo okazało się, że jeszcze mam wiele do zrozumienia i zmiany w sobie, przed czym chciałam uciec, co ukrywałam sama przed sobą. Bo wolałam myśleć, że "ja już potrafię, ja już wiem, zrobię to lepiej:. Nie potrafiłam i nie umiałam.(...) Teraz już wiem jakich kolejnych pomocnych dłoni szukać. O jaką pomoc prosić. Jakich szukać odpowiedzi. A Ty? (...) - pyta pod swoim zdjęciem z głębokim dekoltem.
Wierzycie, że tym razem wyciągnęła wnioski?
Zobacz też: Przebywająca na odwyku Ilona Felicjańska zapewnia: "JESTEM SZCZĘŚLIWA. Dziękuję za moją chorobę!"