Tuż przed świętami Bożego Narodzenia Ilona Felicjańska i Paul Montana trafili do aresztu na Florydzie pod zarzutem "naruszenia nietykalności cielesnej". W związku z tym, że "polscy Bonnie i Clyde" mieli problem z wpłaceniem kaucji, spędzili kilka dni za kratkami. W areszcie mieli być aż trzy tygodnie, jednak udało im się wyjść po tym, jak poruszeni ich losem znajomi sfinansowali im kaucję w wysokości trzech tysięcy dolarów.
Po wyjściu na wolność zakochani Montanowie kontynuowali urlop na Florydzie, racząc fanów osobliwymi zdjęciami z plaży. Następnie wrócili do ojczyzny, bowiem jak zdradziła Ilona, nie musieli stawiać się na rozprawie, a wszystkim zajął się ich adwokat. Jak informowaliśmy w zeszłym tygodniu, sprawa została zamknięta, a celebrytka nie odpowie za pogryzienie ukochanego.
Co więcej, Ilona i Paul odzyskali też kaucję, którą wpłacili za nich znajomi. Jak donosi Fakt, na konto 46-latki (lub, jak się okazało przy okazji aresztowania, 49-latki) wpłynęła cała kwota, która niezbędna była do wydostania małżonków zza krat.
Myślicie, że oddadzą pieniądze wybawicielom, dzięki którym opuścili areszt?