19 grudnia Ilona Felicjańska i Paul Montana trafili do aresztu na Florydzie pod zarzutem "naruszenia nietykalności cielesnej". Jak wynika z policyjnych nagrań operacyjnych, które trafiły do mediów, to Paul wezwał policję, ponieważ... małżonka go pogryzła. Oboje byli wtedy pod wpływem alkoholu.
Montanowie mieli spędzić w areszcie trzy tygodnie, ale udało im się wyjść za kaucją, którą wpłacili znajomi. Do czasu rozprawy wyznaczonej na 9 stycznia nie mogli powrócić do Polski. Umilali więc sobie czas, publikując w mediach społecznościowych swoje zdjęcia z policyjnej kartoteki i "natchnione" wpisy, które potem kasowali. Zorganizowali też sobie ustawkę na jednej z plaż, gdzie Ilona pozowała w samych majtkach wyciągnięta na leżaku.
Przypomnijmy: Prawie naga Ilona Felicjańska z ogromnym siniakiem na pupie zaklina rzeczywistość ustawką na florydzkiej plaży (ZDJĘCIA +18)
Gdy nadszedł termin rozprawy, Montanowie nie zjawili się na niej. Poinformowali jedynie, że "sprawą zajął się ich adwokat". Po wszystkim jakby nigdy nic wrócili do kraju.
Wygląda na to, że adwokat Ilony i Paula dobrze wykonał swoją pracę, bo sprawa została zamknięta. Jak podaje Fakt, w piątek miał się rozpocząć się proces Ilony. Rozprawę jednak odwołano, a w internetowym systemie sądowym pojawiła się informacja, że sprawę zamknięto decyzją prokuratora.
Ilona z pewnością odetchnęła z ulgą, kiedy dowiedziała się, że nie wróci za kraty. O więziennej celi będą jej przypominać jedynie notatki sporządzone w trakcie aresztowania, które planuje wydać w postaci pamiętnika...