W połowie grudnia Ilona Felicjańska i Paul Montana zostali aresztowani na Florydzie pod zarzutem naruszenia nietykalności cielesnej. Modelka miała poprosić recepcjonistę o pomoc i zawiadomienie służb.
Amerykańska policja aresztowała Montanów, a ich wyjście na wolność wyceniono 3 tysiące dolarów. Niestety, para nie dysponowała taką kwotą i musiała zwrócić się o pomoc do przyjaciół.
Ostatecznie bliscy Ilony i Paula uzbierali niezbędne środki, aby ich przyjaciele nie musieli świętować Sylwestra za kratkami. Para opuściła areszt w Boże Narodzenie.
Po wyjściu na wolność para korzystała z uroków natury i zażywała słonecznych kąpieli na złotych plażach w Miami, zapewniając przy tym o ogromnej, wzajemnej miłości.
Ostatecznie parze udało się wrócić do Polski. Paparazzi przyłapali ich na czułościach na ojczystej ziemi, kiedy po opuszczeniu lotniska oczekiwali na taksówkę na parkingu.
Jak się okazuje para ma się dobrze i nic nie robi sobie z zatargów z amerykańskim prawem. Zarówno Ilona, jak i Paul, czują się dobrze i nie zamierzają wrócić na terapię:
"Jeśli chodzi o alkohol, to i Paul i ja wiemy wystarczająco dużo o jego szkodliwości. Wiemy też, że nasza miłość bez niego jest o wiele piękniejsza. Ale kolejnej terapii nie potrzebujemy" - zdradza była modelka w rozmowie z "Twoim Imperium".
Myślicie, że podjęli właściwą decyzję?