Od kilku tygodni modne egzotyczne kurorty przeżywają najazd polskich celebrytek, które uznały, że tam koronawirusa nie ma i postanowiły wyjechać na beztroskie wakacje. Najpopularniejszymi "destynacjami" są oczywiście meksykańskie Tulum nazywane już "polskim Mielnem" oraz Zanzibar, którego mieszkańcy niepracujący w kurortach dla bogatych ledwo mają na jedzenie. Większość celebrytek nie widzi w tym żadnego problemu, a nawet, jak Barbara Kurdej-Szatan, każe krytykom "całować się w du*ę".
Gorzkie słowa skierowała do takich osób Ilona Łepkowska, która w długim wpisie na Facebooku zaapelowała o minimum ludzkiej przyzwoitości. Owszem, pisze scenarzystka, osoby "znane i bogate" mają niepisane "prawo" nie przejmować się rzeczywistością, ale może czasem wypadałoby nie robić tego tak ostentacyjnie.
Niech latają. Mają prawo mieć w dupie to, że tylu ludzi jest bez pracy, walczy o życie swoich firm, że rodziny wariują na 60 metrach z dwójką dzieci w zdalnej nauce i dwójką rodziców na pracy zdalnej, że starsi ludzie stoją na mrozie pod przychodnia, żeby zapisać się na szczepienie... W końcu ma to ich prawo kompletnie nie obchodzić. Solidarności biednych z bogatymi mają prawo nie odczuwać, starczy, jak wrzucą setkę do puszki Owsiakowi i wkleją fotę z serduszkiem na Insta. Idealiści wyginęli w Powstaniu Warszawskim, a ci już całkiem ostatni to chyba w Kopalni Wujek... - pisze Łepkowska, zgrabnie zauważając wybiórczą mentalność "gwiazd" Instagrama: Zarobili, to mają, prawda? (...) Nikt nie mówił, że życie jest sprawiedliwe.
Ilona Łepkowska nawiązała mimochodem do niesławnego zdjęcia Barbary "hakuna matata" Kurdej-Szatan. Fotografia posłużyła jej do zilustrowania tego, o czym od lat piszemy także na Pudelku: jak bardzo trzeba nie mieć przyzwoitości, by nie widzieć niestosowności w ostentacyjnym chwaleniu się markami i podróżami. Łepkowska pisze wprost: niech celebryci przestaną wstawiać zdjęcia spod palmy, tłumacząc to dodatkowo "pracą".
Tylko, do cholery jasnej, niech polecą i wrócą, albo może nawet lepiej niech nie wracają, tylko niech przestaną, kurwa mać, wstawiać foty z plaży w codziennie innym bikini na Instagram i FB. Tak po prostu ze zwykłej, ludzkiej przyzwoitości. Niech się nie fotografują nad tymi basenami pod palmą. Niech nie pokazują zdjęć z małoletnimi lokalsami ciągnącymi się za ich zaj*bistym cyber-turbo wózkiem dziecięcym w nadziei, że dostaną jakiś grosz wyjęty z cudnej nerki marki Prada czy Gucci - uderza scenarzystka. Oj, przepraszam, zapomniałam, oni przecież są tam W PRACY! I muszą wstawiać foty z tym wózkiem, w tym kostiumie i z tą torebką, bo wózek, kostium i torebka zarobiły na ich wakacje...
Ilona Łepkowska ma na to receptę: może lepiej nie napędzać marketingu "nabotoksowanym celebrytkom", które pośrednio żyją wyłącznie z "lajków" w mediach społecznościowych.
Więc inaczej może? Może to w naszych rękach są następne wakacje tych zapracowanych pań i panów? Może ci wszyscy, których nie stać na Zanzibar, niech nie lajkują tych fotek i nie napędzają nabotoksowanym celebrytkom kasy na kolejny wyjazd, co? - pyta "królowa polskich seriali".
Ilona Łepkowska pisze na koniec, że owszem, ją stać na takie wakacje, ale teraz nie jeździ na nie właśnie z przyzwoitości. Ma zresztą inne, bardziej osobiste zmartwienia, które przedkłada nad drinki pod palmą.
Nadal stać mnie byłoby spokojnie na takie podróże, ale wiecie, jest pandemia i mądrzy ludzie wiedzą, że im mniej przemieszczania się, tym mniej przenoszenia wirusa... A poza tym mam psa staruszka i na pewno go teraz nie zostawię dla wylegiwania się na plaży... Bo są dla mnie rzeczy ważniejsze od drinka pod palmą... Jestem prawie dwa razy starsza od większości tych Instagramowych "turystów" i być może już wiele podroży mnie ominie. Trudno. Najwyżej umrę, mając mniej plaż zaliczonych... - kończy.
Macie coś jeszcze do dodania?