Ilona Łepkowska, niegdyś odpowiedzialna za scenariusze M jak miłość, w ostatnim czasie zajmuje się także komentowaniem poczynań osób z rodzimego show biznesu. Ze strony scenarzystki oberwało się już między innymi Małgorzacie Kożuchowskiej, Blance Lipińskiej czy Majdanom.
Ostatnio Łepkowska była gościem Porannej rozmowy RMF FM, podczas której starła się z Robertem Mazurkiem. Dyskusja dziennikarza i "królowej polskich seriali" dotyczyła nowego projektu ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego i tzw. opłaty reprograficznej. Ilona Łepkowska popiera bowiem założenia nowego prawa, według którego powstałoby pojęcie "artysty zawodowego", a co za tym idzie - można by rozdysponować kolejne środki finansowe na wsparcie takich twórców.
Chciałbym zaznaczyć, że to nie jest jakiś polski wymysł, albo mój, albo grupy kolegów, którzy byli inicjatorami projektu tej ustawy. To istnieje bardzo wielu krajach, również tych, które kierują się od dawna zasadami gospodarki rynkowej, ale wiedzą, że kultura jest rzeczą, która się w tej gospodarce rynkowej tym zasadom nie poddaje najlepiej - stwierdziła scenarzystka. Prawda jest taka, że na całym świecie cywilizowanym, zwłaszcza w Europie, artyści są wspierani, ponieważ oni tworzą kulturę - dodała.
Podczas rozmowy Łepkowska ubolewała nad finansami artystów, podkreślając, że tylko niewielka ich część może pozwolić sobie na zagraniczne wakacje i kupno drogich samochodów.
Większość artystów jest naprawdę niezamożna. To, co widzimy i czym kują nam w oczy przeciwnicy tej ustawy, czyli gwiazdy bawiące się na Zanzibarze, albo jeżdżące porsche to jest, jak ja to mówię - cienka warstwa śmietanki - przekonywała.
Przypominamy: Ilona Łepkowska o celebrytkach na egzotycznych wakacjach: "Może lepiej NIECH NIE WRACAJĄ"
66-latka postanowiła przywołać pewne zdarzenie, by podkreślić trudną sytuację niektórych artystów.
A ja panu powiem, że w Warszawie kiedyś będąc na kolacji z moją córką, byłam obsługiwana przez aktora, który gra w moim serialu. Była to krępująca sytuacja dla nas dwojga - opisywała Robertowi Mazurkowi.
Mazurek nie dał się jednak zbić z pantałyku i dopytywał, dlaczego "biedni" artyści nie mogą tak jak inni pójść do opieki społecznej i właściwie czemu podatnicy mają im w ogóle pomagać. Nie oszukujmy się - każde nowe prawo, w tym "podatek od smartfona", obciąży przecież kieszenie wszystkich.
Dlaczego my się mamy dokładać do artystów, których pracy nikt nie potrzebuje? - spytał Mazurek, co spotkało się z oburzeniem ze strony jego rozmówczyni.
Praca artysty jest pracą szczególną, aby ją wykonywać, należy mieć talent, umiejętności itd. - perorowała Ilona. (...) Nie jest tak, że jak ktoś nie sprzedaje drogo swojej twórczości, to jest palantem, a nie twórcą. (...) Twórczość to nie jest coś takiego, co się dzieje w sposób rytmiczny tak jak praca etatowa - tłumaczyła scenarzystka.
Moim zdaniem, to, co pani mówi, jest arogancją, bo pani twierdzi, że artysta nie może pójść do opieki społecznej. Artyści są w Polsce grupą uprzywilejowaną - odparł dziennikarz, dziwiąc się, że Łepkowska próbuje przekonać ludzi zarabiających minimalną krajową, że powinni płacić więcej za telewizor czy smartfon w ramach opłaty reprograficznej, tylko po to, by artyści mogli cieszyć się statusem artysty zawodowego.
To jest demagogia - stwierdziła krótko Łepkowska, dodając, że jej zdaniem niechęć, z którą spotykają się ostatnio artyści, jest... kontrolowana i opłacana przez producentów elektroniki (!).
Hejt na artystów jest wywołany przez producentów i importerów sprzętu elektronicznego - stwierdziła dobitnie.
Też widzicie tę "niezamożność artystów"?