Pierwsze lata życia spędziła w Kołobrzegu, a stamtąd wraz z rodzicami przeprowadziła się na Zamojszczyznę. Jej tato był marynarzem, mama zaś zajmowała się Iloną i jej siostrą. Dzieciństwo Ostrowska wspominała z nostalgią, jako niezwykły i kształtujący okres.
"Czysta radość. Po prostu życie. Wolność, beztroska i stuprocentowa spontaniczność", mówiła w "Gali".
"Rodzice byli trochę hipisami: kolorowi, wolni, robili, co chcieli. Nie gonili tak jak my". O aktorstwie marzyła od dawna, dlatego zaraz po maturze wyjechała do Wrocławia, gdzie zaczęła studia na PWST. Szybko doceniono jej talent – już kiedy była na drugim roku, otrzymała propozycję zagrania w filmie "Farba" Michała Rosy. Niestety, nie udało się jej wtedy zadebiutować na ekranie.
Czułam, że to rola dla mnie. 9 rano, drugi dzień zdjęciowy. Spadłam ze schodów, roztrzaskałam kolano, a mój udział w filmie dobiegł końca. Strasznie to przeżyłam. Być może gdybym zagrała tę postać, byłabym dziś w innym miejscu zawodowym? Już się tego nie dowiem. "Farby" do dziś nie widziałam - wspominała.
Całe szczęście wkrótce pojawiły się nowe angaże i Ilona Ostrowska regularnie pojawiała się zarówno na scenie, jak i przed kamerami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwie miłości
Jako studentka wiele czasu Ostrowska spędzała w pociągu – jeździła bowiem często do Krakowa, gdzie mieszkał jej ówczesny chłopak, inny aspirujący aktor, Tomasz Karolak. Byli w sobie zakochani, jednak dystans nie działał na ich korzyść, nie widywali się tak często, jak by chcieli, więc z czasem zaczęli się od siebie oddalać. A wtedy w życiu Ostrowskiej pojawił się ktoś nowy. Karolak nie spodziewał się, że będzie to koniec ich romansu.
Niesiony skrzydłami miłości potrafiłem pokonać ten dystans w 3,5 godziny. Aż pewnego dnia zastałem w domu innego mężczyznę. Nie większego czy silniejszego, ale takiego, co zawsze był na miejscu - cytuje jego słowa "Na żywo".
Chodziło, naturalnie, o Jacka Borcucha, początkującego reżysera, którego Ostrowska poznała w 2000 roku. Dla niego zakończyła związek z Karolakiem, on z kolei odszedł od swojej wieloletniej partnerki – i przez cztery lata byli praktycznie nierozłączni. Potem jednak nastąpił jakiś zgrzyt i zdecydowali się rozstać, choć nie na długo.
W 2004 roku Borcuch obsadził Ostrowską w głównej roli w filmie "Tulipany", a kiedy spotkali się na planie, ich uczucie odżyło. Wkrótce wzięli ślub, a dwa lata później na świat przyszła ich córka Miłosława. Wydawało się, że małżonkowie są dla siebie stworzeni; doskonale się rozumieli, wspierali, uwielbiali spędzać razem czas. Problemy pojawiły się, kiedy Borcuch rozpoczął zdjęcia do filmu "Wszystko, co kocham".
Wielki skandal
Główną rolę w produkcji otrzymała Olga Frycz – i ze starszym o kilkanaście lat reżyserem szybko połączył ją gorący romans. Kochankowie nie byli w stanie utrzymać uczucia w tajemnicy i już niebawem o ich związku plotkowały wszystkie media. Ostrowska, zrozpaczona całą sytuacją, wycofała się na jakiś czas z życia publicznego. Podobno chciała dać Borcuchowi drugą szansę, ten jednak wahał się, nie wiedząc, z którą z kobiet chciałby się związać. Ostatecznie zamieszkał z młodą Frycz, a Ostrowska złożyła pozew o rozwód.
Relacja reżysera i młodej aktorki, głośno komentowana i krytykowana, również nie przetrwała. Frycz nie ukrywała, że jest jej wstyd z powodu tego, co zrobiła.
Jedyne, co mam na swoje usprawiedliwienie, to to, że byłam bardzo zakochana. Wchodząc w to zakochanie, nie miałam pojęcia o sytuacji, która jest. Oczywiście szybko się o niej dowiedziałam, ale już bardzo kochałam. I bardzo mi się dostało. Miałam wtedy 23 lata i byłam skandalistką - mówiła w wywiadzie dla Żurnalisty. Oczywiście to jest dla mnie rzecz haniebna. To nie jest tak, że mam z tym luz.
W poszukiwaniu szczęścia
Ostrowska zapewniała, że nie ma żalu do byłego męża.
To nie jest tak, że zostałam sama na czyjeś życzenie, raczej na własne. Coś się kończy, coś się zaczyna. Nie bronię go. (...) Trzeba się jakoś umieć dogadać, trzeba się lubić i my się lubimy, szanujemy. On mi nic złego nie zrobił. Dziecko mi zrobił. Ale to super, to największa miłość, największe nasze szczęście, które mamy - mówiła w "Vivie!".
Po rozwodzie związała się z reżyserem Krzysztofem Garbaczewskim i choć nie zamierzała się wypowiadać na temat swoich relacji, gazety stale śledziły jej życie prywatne.
Para bardzo lubiła spędzać ze sobą czas, wiele podróżowali, ciesząc się ze swojego towarzystwa. Co ważne, nowego partnera mamy szybko zaakceptowała córka Miłosława. Ilona początkowo bała się nowego związku, ale Krzysztof szybko zdobył jej serce - pisała o nich "Rewia".
Ta relacja nie przetrwała jednak długo; szeptano, że Garbaczewski zaczął spotykać się z inną artystką. Ostrowska przez jakiś czas była sama, aż wreszcie na jej drodze pojawił się muzyk Patryk Stawiński. Zakochali się w sobie i obecnie wspólnie wychowują syna Gustawa.
W 2023 roku Ostrowska wystąpiła w serialu "Warszawianka" ze scenariuszem Jakuba Żulczyka, w reżyserii Jacka Borcucha. Nikt więc chyba nie ma wątpliwości, że byli małżonkowie pozostają w dobrych stosunkach. Czy córka Miłosława podąży ich śladem i również zacznie robić artystyczną karierę? Na razie może się pochwalić debiutem w filmie "Słodki koniec dnia" swojego taty, który w 2019 roku wyświetlono na festiwalu w Sundance.