Na początku zeszłego tygodnia światowe media informowały o aresztowaniu rapera Seana "Diddy'ego" Combsa w Nowym Jorku, w hotelu Park Hyatt na Manhattanie. Do zatrzymania doszło pod zarzutami m.in. przestępczego spisku i handlu ludźmi w celach seksualnych. Jego problemy trwały już jednak od jakiegoś czasu, a jeszcze niedawno wszyscy mówili o szokującym nagraniu, na którym uwieczniono, jak ten bezlitośnie atakuje ówczesną ukochaną Cassie.
Imprezowali z Diddym, dziś są "śmiertelnie przerażeni". "Celebryci milczą"
W mijających latach pod adresem rapera piętrzyły się kolejne oskarżenia i nie chodzi tu tylko o przemoc domową. Producent Rodney "Lil Rod" Jones twierdził na przykład, jakoby Diddy dopuścił się napaści na tle seksualnym i zmuszał go do "rekrutowania pracownic seksualnych". Reprezentujący muzyka Marc Agnifilo zapewniał w rozmowie z CNN, że jego klient jest "niesprawiedliwie ścigany" i zamierza współpracować ze służbami, aby to wszystko wyjaśnić.
NBC News relacjonuje, że obrońcy chcieli zwolnienia rapera z aresztu i proponowali wniesienie kaucji w wysokości aż 50 milionów dolarów, jednak ich wniosek został oddalony. Sędzia Robyn Tarnofsky obawiała się bowiem, że Diddy może stwarzać zagrożenie, uciekać przed majestatem prawa czy manipulować świadkami. Zachodzą uzasadnione podejrzenia, że podobny proceder mógł mieć już miejsce w przypadku Kalenny Harper, która jest świadkiem w sprawie.
Osób, które opowiadają się przeciwko muzykowi, co prawda przybywa, jednak zważając na jego rozległe znajomości, wciąż nie jest to liczba szczególnie imponująca. Dziś głośniej niż kiedykolwiek mówi się o słynnych imprezach Combsa i o tym, kto w nich uczestniczył. Niektórzy, jak 50 Cent czy Kesha, wprost odnieśli się do medialnych doniesień. Piosenkarka wyraziła nawet chęć nagrania własnego utworu na nowo, bo wspominała w nim właśnie o Diddym, a w wersji wykonywanej na żywo śpiewa teraz "f*ck P. Diddy".
Tak, to zmiana na stałe - zapewniła, zaczepiona przez TMZ. Fani powinni się nauczyć nowej wersji na nadchodzące koncerty. Chcę to słyszeć głośniej niż kiedykolwiek. Tego się trzymam.
Inni, jak Usher czy Pink, mieli nagle wyczyścić swoje twitterowe profile, co media próbują łączyć właśnie z tą sprawą. Ciężko jednak stwierdzić, czy są tu powiązania, bo wpisy tego pierwszego już wróciły i poinformował, że jego profil został zhakowany. Nie zmienia to faktu, że z Diddym wymieniał serdeczności przy różnych okazjach i są na to dowody w postaci zdjęć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Fox News donosi, że znane osobistości, które widywano w otoczeniu rapera na salonach czy imprezach, są dziś "śmiertelnie przerażone" i wolą się w tej sprawie nie wypowiadać. Powód jest zresztą banalnie prosty - mogą na tym ucierpieć ich biznesy czy perspektywy zawodowe, a i sam Diddy nie jest w branży postacią o marginalnych zasięgach, więc istnieje szansa, że obróciłoby się to przeciwko nim.
Celebryci milczą, bo są śmiertelnie przerażeni, że ich marki ucierpią przez związki z Diddym - wskazuje Eric Schiffer w rozmowie z Fox News Digital. Poza 50 Centem zdecydowana większość świata muzyki i rozrywki milczy w tej sprawie albo szepcze o tym wyłącznie w kuluarach. Natura tych oskarżeń jest makabryczna, a liczba osób, które mogą być w to zamieszane - a tym samym łączone ze sprawą seks-imprez Diddy'ego - jest oszałamiająca.
Od księcia Harry'ego po Beyonce i Jaya-Z. Oni pokazywali się z Diddym
Fox News postanowił więc skompilować listę osób, które widywano w otoczeniu Diddy'ego, a które nie zdecydowały się jeszcze zabrać głosu. Chodzi m.in. o Jennifer Lopez, która była jego dziewczyną w latach 1999-2001, Ashtona Kutchera, który publicznie chwalił się ich przyjaźnią, czy nawet Beyonce i Jaya-Z, z którymi miał robić wspólne biznesy. A to i tak dopiero początek.
Zdjęcia zresztą nie kłamią - do wspólnych ujęć pozowali z nim przy różnych okazjach np. Naomi Campbell, Donald i Melania Trumpowie, Oprah Winfrey, siostry Kardashian, Kanye West czy nawet książę Harry i jego brat William. Warto jednak pamiętać, że żadna z tych osób nie jest oficjalnie powiązana ze sprawą Diddy'ego, a jedynie pojawiali się w jego towarzystwie na przestrzeni lat. Czy wiedzieli, co działo się za zamkniętymi drzwiami imprez rapera? Tego pewnie nigdy się nie dowiemy.
Ostatnio głośno było o tym, że po przeszukaniu domów rapera w Los Angeles i Miami znaleziono tysiąc butelek olejku dla niemowląt oraz lubrykantów, do czego ironicznie nawiązywał 50 Cent. Forbes wskazuje, że tylko w ostatnim czasie wobec Diddy'ego wystosowano kilka pozwów, w których przewijają się oskarżenia o narkotyzowanie czy nadużycia seksualne. On sam konsekwentnie odpierał podobne zarzuty i nie przyznawał się do winy.