Coraz częściej stajemy się podatni na treści lansowane przez wpływowe influencerki z branży beauty, które wyznaczyły kanony piękna nieosiągalne dla wielu osób. W pogoni za ideałem obserwujące je internautki starają się dorównać swoim idolkom, często decydując się na poważne ingerencje w urodę. Niestety, nie są świadome ryzyka, jakie mogą za sobą nieść operacje.
Przekonała się o tym 23-letnia Kristina Wiszniewiecka, znana w sieci jako Pouty Cartier Bugatti. Młoda kobieta w pewnym momencie uległa wpływom internetowego środowiska, próbując dążyć do urodowej "perfekcji". Szybko jednak poczuła, że nie czuje się dobrze w swojej odmienionej wersji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Influencerka mogła przypłacić życiem z pozoru prosty zabieg
Rosjanka ponownie udała się do kliniki chirurgicznej. Tym razem poddała się zabiegowi odwrotnemu od dotychczas wykonywanych. Kristina zapragnęła przywrócić swoje usta do naturalnego wyglądu.
Początkowo nic nie wskazywało na to, co miało nastąpić po powrocie do domu. Chirurdzy zaaplikowali lek immunomodulujący, który po rozpoczęciu działania wywołał u pacjentki bardzo silną reakcję alergiczną. Zamiast zmniejszenia jej usta urosły do monstrualnych rozmiarów. Kobieta nie mogła wytrzymać z bólu. Prędko została przetransportowana do szpitala.
Wiszniewiecka zrelacjonowała w mediach społecznościowych przebieg dramatycznych wydarzeń. Podziękowała publicznie lekarzom, którzy błyskawicznie zareagowali na feralne skutki uczulenia, zapobiegając rozwojowi tzw. obrzęku Quinckego, szkodliwie wpływającego na głębsze warstwy skóry oraz powodującego spore trudności w oddychaniu, które mogą prowadzić nawet do śmierci.
Prawie umarłam po usunięciu wypełniacza do ust. Pękały po reakcji alergicznej - powiedziała influencerka cytowana przez brytyjski "Daily Mail".
Dodała również, że leczący ją kosmetolog prawdopodobnie nie miał uprawnień do wykonywania tego rodzaju zabiegu.