Agnieszka Włodarczyk nie ma ostatnio dobrej passy. Tydzień temu jej partner, Robert Karaś, stał się niechlubnym bohaterem "afery dopingowej", co wywołało burzę także na jej instagramowym profilu. Celebrytka, broniąc ukochanego, wdała się w pyskówkę z internautami.
Przypomnijmy: Internauci zarzucają Robertowi Karasiowi BRAK KULTURY I POKORY. Agnieszka Włodarczyk już się odegrała: "ŻEGNAM"
W piątek Włodarczyk poinformowała z kolei, że zabrała swojego syna do szpitala. Już kilka dni temu wspominała, że niepokoją ją dolegliwości chłopca - Milan skarżył się m.in. na ból kolan i nie miał apetytu.
Agnieszka spędziła na ostrym dyżurze sześć godzin, w trakcie których Milanowi wykonano m.in. USG brzucha. Celebrytka ujawniła też, że w najbliższych dniach chłopca czeka wizyta u hematologa.
Włodarczyk skrytykowana za "zajmowanie kolejki" w szpitalu
Zapewne publikując relacje ze szpitala, Włodarczyk liczyła na słowa wsparcia od fanów, tymczasem spotkała się z krytyką. 42-latka pokazała wiadomości, w których internauci piszą, że zajęła innym kolejkę.
Na SOR jedzie się w nagłych przypadkach zagrażających życiu, a nie z powodu długiego bólu kolan. Proszę się udać do pediatry (...), a nie zajmować kolejkę na SORze; SOR - Szpitalny Oddział Ratunkowy, kobieto. RATUNKOWY. Z takimi problemami chodzi się do lekarza pierwszego kontaktu, a nie wpie***** i zajmuje kolejkę dzieciom po wypadkach, ze złamanymi kończynami czy rozbitą głową - czytamy w upublicznionych wiadomościach.
W odpowiedzi Agnieszka tłumaczy się, że nikomu "nie zabrała miejsca".
(...) moje dziecko = moja odpowiedzialność. Nie państwa, nie twoja. Moja. Jeśli ja nie dotrzymam swoich obowiązków, albo zlekceważę jego stan zdrowia, konsekwencje mogą być tragiczne. Dlaczego SOR? Bo takie miałam zalecenie od lekarza, z którym jestem w kontakcie - informuje celebrytka.
Włodarczyk dodaje, że na SORze jest "podział na dzieci, które wymagają natychmiastowej pomocy i na takie, które mogą poczekać w kolejce".
My czekaliśmy 6 godzin. Nikomu nie zabieram miejsca. To skrajnie nieodpowiedzialne nie reagować, kiedy widzisz dziecko w kolorze biało-zielonym. (...) Ja też płacę ZUS, na Boga! (...) Przez takie głosy ludzie boją się dzwonić po karetkę. To, że nie publikuję tutaj (nie będę pokazywać syna w takim stanie) jak płacze z bólu, nie znaczy, że tego nie ma - podkreśla zbulwersowana Aga.