Anna Wendzikowska jest jedną z najbardziej aktywnych użytkowniczek mediów społecznościowych polskiego show biznesu. Dziennikarka niemalże codziennie publikuje w sieci szczegóły swojej codzienności, które chętnie jednak ulepsza za pomocą programów do obróbki zdjęć. Niektóre zdjęcia Wendzikowska edytuje z tak dużą starannością, że w przeszłości obserwatorzy podejrzewali ją nawet o doklejenie się do wakacyjnej fotografii.
Niedawno na instagramowym profilu Ania postanowiła pochwalić się zdjęciem, na którym pozuje ze starszą córką Kornelią i jej nowymi pluszowymi zabawkami. Swoim wpisem celebrytka postanowiła obwieścić swoich fanom, że jej pociecha jest miłośniczką popularnej animacji Disneya. Uznała to również za kolejną już świetną okazję do zaprezentowania światu swoich pośladków.
Dokładnie przemyślana poza nie umknęła uwadze internautów, którzy z miejsca zarzucili dziennikarce, że fotografia miała na celu nie tylko pochwalenie się w sieci atutami jej figury, lecz również sprytną reklamę.
"Tak, na zdjęciu ewidentnie chodzi o lalki"
"Kiedy trzeba zareklamować spodnie"
"Dziś Black Friday, więc lokowanie produktu, choć kiepskie, musiało być, ot cała historia "trzymania pluszaków""
"Pozowanie pupą też oczywiście musi być oprócz product placement. Please, feel free to hate me ("Proszę, możesz mnie znienawidzić") - zwróciła się do Wendzikowskiej jedna z komentujących.
Ania postanowiła jednak nie dać się ponieść emocjom i odpowiedziała jej krótko: "Right back at you" ("Vice versa"). Internautka postanowiła więc nieco doprecyzować swoją wypowiedź.
"Pani Ania ma piękną figurę, to bez wątpienia, jedynie rozbawiło mnie samo zdjęcie" - napisała w kolejnym komentarzu.
Chociaż pod postem Wendzikowskiej pojawiło się również wiele pozytywnych komentarzy, jedna z użytkowniczek zdecydowała się na nieco ostrzejsze słowa. Postanowił więc zarzucić dziennikarce infantylność i nieudolne posługiwanie się social mediami.
"Niestety, zaczyna być żenująco aż boli. Infantylna mała dziewczynka i jej nieudolny, słabo wyreżyserowany świat. Serio córka dumna z mamy? Nie sądzę. Ale myślę, że mocno się z Pani śmieją w przedszkolu. W sumie to jestem pewna, że się śmieją i uchodzi Pani, no właśnie za zabłąkaną w życiu osobę, której internet robi krzywdę. W pani ręku Instagram to jak zapałki w ręku niewidomego dziecka. Mniej więcej taki sam odbiór. Słabo, że nie oznaczyła Pani jakiejś kliniki naturalnych pośladów (...)".
Myślicie, że Wendzikowska mu odpowie?
Zobacz również: Zdenerwowana Anna Wendzikowska "pozdrawia" hejterów z urlopu: "Dziękuję za wszystkie komentarze, że jestem szkieletem i WYGLĄDAM OHYDNIE"