Do tej pory Paweł Domagała raczej trzymał się z dala od kontrowersji i śpiewał dla tych, którzy chcieli (albo i nie) go słuchać. Piosenkarz, a prywatnie mąż Zuzanny Grabowskiej, córki serialowego Ferdka Kiepskiego, zasłynął do tej pory jednym hitem, który jednych rozczulał, a innych irytował. W każdym razie wiemy na pewno, że Darek z "Klanu" był w tej drugiej grupie.
Czas jednak leci, a Paweł Domagała dawał występy w ramach mniejszych i większych przedsięwzięć muzycznych. Nic nie wskazywało na to, aby wkrótce miał zrazić do siebie internautów, którym w większości był zapewne neutralny. Zmieniło się to poniedziałkowego wieczoru, gdy wyszedł na scenę i zaśpiewał w ramach koncertu "Ocalić od zapomnienia".
Zięć Andrzeja Grabowskiego postawił na, delikatnie mówiąc, nietypowe wykonanie piosenki Dżemu "List do M.", które wywołało, również delikatnie mówiąc, bardzo skrajne reakcje. Występ wyraźnie rozzłościł część internautów, na co wskazują komentarze pod wykonem, który udostępniono w całości na YouTubie. Sądząc po ich złości, Domagała wyraźnie nadepnął im na odcisk...
"Lubię utwory pana Pawła, ale ten jest absolutnie nie dla niego, delikatnie mówiąc rozczarowanie...", "Masakra, tego się nie da słuchać!", "Rysiu się w grobie przewrócił", "Chciał dobrze, a wyszło... weź nie pytaj" - grzmią internauci.
Niektórzy poszli nawet krok dalej i rozjuszeni fani apelują, aby Paweł po prostu więcej nie występował przed publicznością.
Za takie wykonanie powinno się dawać dożywotni zakaz publicznych występów, pewnych rzeczy się nie tyka, tym bardziej nie mając zbyt wiele talentu, profanacja! - czytamy.
Nie pozostaje więc nic innego, jak pozostawić decydujący werdykt Pudelkowiczom. Jak wyszło?
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!