Batalia pomiędzy Johnnym Deppem a Amber Heard toczy się już cztery lata, odkąd aktorka oskarżyła męża o stosowanie przemocy. Twierdziła, że w trakcie ich zaledwie rocznego małżeństwa Johnny notorycznie urządzał awantury pod wpływem używek, wyzywał ją i bił.
Para przeprowadziła rozwód z korzystnym dla Heard podziałem majątku. Amber zyskała też wizerunkowo, stając się samozwańczą "ambasadorką ofiar przemocy". Zapewne myślała, że na tym sprawa się zakończy, jednak Johnny postanowił walczyć o swoje dobre imię i oskarżył byłą żonę o zniesławienie. Aktor domaga się 50 milionów dolarów zadośćuczynienia.
W sądzie Depp przedstawił dowody, które skrupulatnie zbierał przez ostatnie lata: nagrania z monitoringu i zeznania świadków, którzy potwierdzają, że aktorka mogła wszystko upozorować.
Johnny twierdzi też, że to Amber znęcała się na nim - miała ponoć rzucić w niego butelką, przez co omal nie stracił palca, a także zgasić papierosa na jego policzku. W efekcie tego starcia aktor trafił do szpitala. Oczywiście Amber do niczego się nie przyznaje i dalej utrzymuje, że to ona jest ofiarą.
Tymczasem kilka dni temu portal Daily Mail opublikował nagrania, na których aktorka przyznaje się do napadów agresji. Mówi, że uderzyła Deppa pięścią i rzucała po mieszkaniu naczyniami kuchennymi. Ponadto wyznaje, że "czasem tak się wk***ia, że traci nad sobą kontrolę".
Ujawnione nagrania wstrząsnęły opinią publiczną. Na Twitterze fani masowo publikują hasztag #JusticeforJohnnyDepp (sprawiedliwość dla Johhny’ego Deppa). Na stronie Change.org. pojawiła się petycja wystosowana przez Jeanne Larson, która apeluje do Warner Bros. i DC Entertainment o usunięcie Amber Heard z obsady nadchodzącej drugiej części Aquamana.
Petycję podpisało już prawie 160 tysięcy użytkowników i liczba stale rośnie. Autorka petycji chce zebrać 200 tysięcy podpisów.
Póki co wytwórnie filmowe nie odniosły się do sprawy.