Nie milkną echa kolejnej wpadki dopingowej Roberta Karasia. Przypomnijmy, że jakiś czas temu ukochany Agnieszki Włodarczyk brał udział w Florida ANVIL Ultra Triathlon, gdzie ustanowił nowy rekord świata. Niestety w jego organizmie ponownie wykryto zakazaną substancję. Sam zainteresowany obrał nietypową linię obrony.
Otrzymałem informację z USADA, że w moim organizmie nadal znajdują się pozostałości substancji, które wykryto u mnie po zawodach w Brazylii. Nie miałem możliwości przeprowadzenia badań antydopingowych przed ostatnim startem w USA. To niedozwolone - tłumaczył w obszernym wpisie.
Przypominamy: Robert Karaś BRONI się po aferze dopingowej. "Agresja, wyzwiska, groźby są nieadekwatne"
Robert Karaś odpowiada na zaczepki internautów
Ostatnio Karaś postanowił pochwalić się na Instagramie nowym pomysłem. Zapowiedział, że planuje codziennie, przez 150 dni, pokonywać dystans Ironmana, czyli przepłynąć 3,8 km, pokonać 180 km na rowerze i przebiec 42,2 km. Już sama inicjatywa wydaje się szalona, jednak niestrudzony wpadkami z dopingiem Karaś zapowiedział również, że każdy etap planuje zamknąć w jedynie 9,5 godziny.
Pomysł Karasia nie przypadł do gustu niektórym internautom, którzy postanowili przypomnieć mu o jego dotychczasowych wpadkach z substancjami niedozwolonymi.
Na takie wyzwanie to całą aptekę ze sobą weźmiesz - napisał jeden z "fanów".
Na odpowiedź 35-latka nie czekaliśmy długo.
Mylisz się - odpisał lakonicznie.
Z kolei inny z obserwujących go na Instagramie użytkowników zauważył, że i tym razem w krwi Karasia znajdą się resztki dopingu.
Nie znajdą - odpowiedział mu stanowczo Robert.
Oczywiście na tym się nie skończyło. Padło także pytanie, czy po każdym dniu zawodów będzie przeprowadzana kontrola antydopingowa.
Jak to opłacisz, to spoko. Ja zrobię 3 testy za swoje: przed, w trakcie i po wyścigu - skomentował uszczypliwie pomysł sportowiec.
A wy, wierzycie w niewinność Roberta?