Obserwując ostatnie posunięcia Anny Wendzikowskiej, trudno nie odnieść wrażenia, że celebrytka zainspirowała się Caroline Derpienski i też postanowiła być "delulu". Problem w tym, że wszyscy zdają sobie sprawę, że Caroline to pewna kreacja stworzona na potrzeby Internetu. Dziewczyna zwyczajnie kręci sobie bekę. Wendzikowska jest natomiast brana na poważnie, tak więc jej wywody o zdradzaniu partnerów, zachowując wysokie standardy moralne, czy dywagacje na temat kwoty pieniędzy wymaganej, aby żyć wygodnie (50 patyków, jakbyście się zastanawiali), budzą, ku zaskoczeniu absolutnie nikogo poza samą Anią, powszechne oburzenie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Wendzikowska znów o pieniądzach. Żartuje sobie z oburzenia internautów
Najgorszy w tym wszystkim jest chyba absolutny brak świadomości tego, jak jest się odbieranym przez publikę. A w końcu Ani powinno chyba zależeć, żeby jak najwięcej osób kupiło jej przelane na papier wypociny o "dążeniu do szczęścia". Tymczasem, gdy ktoś zwraca jej uwagę, ta upiera się przy swoim, dodając, że przecież z jej wysokich podatków łoży się na emerytury i renty...
Jak więc zachowuje się Wendzikowska, gdy ktoś w komentarzach pod filmikiem zwraca jej uwagę na temat kosmicznych wymagań finansowych? I żeby było jasne, nikt nie ma problemu z tym, że dziewczyna chce żyć na wysokim poziomie. Chodzi wyłącznie o to, jak bardzo nieczułe i nieprzemyślane są jej publiczne wypowiedzi... A więc gdy ktoś przypomina Ani wątek 50 tysięcy na miesiąc, ta obraca wszystko w żart.
Może lepiej 100 tysięcy na miesiąc byś chciała, bo 50 to za mało - napisał na profilu Wendzikowskiej jeden z internautów.
No zdecydowanie! To była kwota minimalna - zaśmiała się wyraźnie rozbawiona pani z telewizji.
Przypomnijmy: Anna Wendzikowska wspomina ZDRADZANIE swoich partnerów: "To ważny element w procesie POKOCHANIA SIEBIE"
Doceniacie jej poczucie humoru?