Olga Frycz jest wdzięczną bywalczynią kolumn plotkarskich, a wszystko za sprawą jej bogatego życia osobistego. Aktorka rozstała się z ojcem pierworodnego dziecka, Grzegorzem Sobieszkiem, jeszcze zanim córka pojawiła się na świecie. Związek z Łukaszem Nowakiem, z którym doczekała się drugiej pociechy, również nie przetrwał próby czasu. Mając na uwadze dobro latorośli, z obojgiem z "eksów" Oldze udaje się utrzymać przyjazne stosunki.
Frycz starannie strzeże swojej prywatności i niechętnie wypowiada się na temat życia uczuciowego. Celebrytka nie ukrywa, że ma nietypową wizją związku, nieco odmienną od tradycyjnego postrzegania relacji. Pomysł aktorki zakłada bowiem, że będąc razem, partnerzy mieszkają oddzielnie i każde z nich zachowuje tym samym indywidualną przestrzeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Olga Frycz poruszyła kwestię korzystania z usług niani
To, czy jej serce jest obecnie zajęte, Olga woli póki co zachować dla siebie. Za to chętnie porusza na swoim profilu kwestie związane z rodzicielstwem, zarazem powstrzymując się od pokazywania oblicza córek na publikowanych w sieci zdjęciach.
W poniedziałek 37-latka pochwaliła się przed instagramową publicznością, że ma tydzień wolny od dzieci, jako że zarówno Helena, jak i Zosia pojechały do swoich ojców. Nadmiar wolnego czasu aktorka postanowiła "spożytkować" na poruszeniu kilku frapujących jej fanów kwestii w ramach "Q&A".
Jedna z internautek była ciekawa, czy Olga, jako samotna matka dwójki dzieci, korzysta z pomocy niani. Aktorka potwierdziła domniemania fanki i udzieliła jej wyczerpującej odpowiedzi.
Masz kogoś do pomocy w domu? - brzmiało pytanie.
Tak. Oczywiście, że mam - odparła. Mam cudowną Tatianę, która pomaga mi przy dzieciach i w domu generalnie. Przychodzi od poniedziałku do piątku, czasem w weekendy, jak jest taka potrzeba. Bardzo, bardzo mi pomaga. Często zresztą o niej wspominam tu na Instagramie, to nie jest jakaś tajemnica. Tatiana pomaga mi od kilku lat, ale jest tak na stałe z nami, od kiedy urodziła się Zosia. Aktualnie pojechała do Ukrainy na tydzień, no bo ja bez dzieci to sobie ogarnę.