Od paru dni wokół Moniki Goździalskiej znów jest zamieszanie. Wszystko za sprawą kolejnej afery z jej udziałem. Tym razem "żona Warszawy" weszła na ścieżkę wojenną z jedną ze stołecznych restauracji. Jak wyznała, została wyproszona z lokalu, ponieważ chciała zamówić jedynie kawę i ciastko, a nie obiad.
Przychodzi pani manager i mówi, że jak nie zjemy obiadu, to nie usiądziemy. Nie polecam traktowania ludzi jak psów. Nie tędy droga. Nie wszystkich stać na obiad w Warszawie. Trzeba ludzi traktować z szacunkiem. Dlaczego jest taka dyskryminacja? Ja wam tego nie popuszczę. To jest wstyd, żeby restauratorzy postępowali w ten sposób - mówiła rozemocjonowana w udostępnionym na TikToku nagraniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Restauracja, z którą skłóciła się Monika Goździalska, zabrała głos
Sprawa odbiła się w mediach szerokim echem. Głos zabrał będący w Polsce niekwestionowanym autorytetem kulinarnym Robert Makłowicz. Jeśli chodzi natomiast o wspomnianą restaurację, to na jej instagramowym profilu pojawił się wymowny post, w którym knajpka zaprasza gości na swój "deser influencera".
Zapraszamy, wszystkich i każdego z osobna na wyjątkowy deser influencera. Tylko u nas, ale zawsze, każdy gość jest VIP-em, każdy jest mile widziany, każde zamówienie jest ważne i wyjątkowe. Nasze drzwi zawsze stoją otwarte szeroko, a uśmiechnięta obsługa z radością przyjmuje każdego na ucztę dla podniebienia - czytamy.
Na wpis nie omieszkała zareagować na swoim Instastories Monika Goździalska.
Monika Goździalska dyskutuje pod postem restauracji
Celebrytka zostawiła także komentarz pod publikacją restauracji i wdała się w dyskusję z internautami.
A kim jest ta Pani, co robi aferę? Nie pasuje, idzie dalej, a nie jest celebrytką, dla której trzeba robić wyjątek! Trochę pokory by się przydało - napisała jedna z użytkowniczek, doczekując się odpowiedzi ze strony samej Moniki.
Człowiekiem - odpisała wyjątkowo krótko.
Czekacie na ciąg dalszy?