Przez lata funkcjonowania w branży modowej Łukasz Jemioł wyrobił sobie opinię ulubionego projektanta polskich gwiazd. Celebryci chętnie pozują w sprezentowanych im przez niego ubraniach i tłumnie stawiają się na pokazach Jemioła. Nie przeszkadzają im w tym nawet skandale z udziałem projektanta.
Projektant postanowił ostatnio rozszerzyć grono odbiorców swoich ubrań do osób noszących rozmiary większe niż przeciętna modelka czy celebrytka. Z tej okazji pochwalił się zakładką "plus size" przy swojej nowej kolekcji wiosna-lato. Szybko okazało się, że nie był to dobry pomysł.
Jedna z działających w sieci influencerek plus size, Mardoleska, postanowiła sprawdzić kolekcję Jemioła. Szybko okazało się, że ubrania te kończą się u niego na rozmiarze 40. Sporo do życzenie pozostawiały także prezentowane wymiary rzeczy.
Na co dziewczyna plus size ma sobie włożyć sukienkę o szerokości 53 centymetry? - pytała retorycznie, dla porównania pokazując rozmiarówkę innych marek.
Proszę odwiedzić zakładkę i sprawdzić wymiary produktów. Oversize kurtki i płaszcze są idealne dla rozmiaru 44 i 46 - odpowiedział projektant.
Ok, czyli nie macie rozmiarów plus size, ale wciskacie w oversize. Moda premium, a przyzwyczajenia z bazaru - zauważyła modelka Ewokracja. Przypomina to Stadion Dziesięciolecia i mierzenie luźnych podróbek na kartonie w budkach. "Wejdzie pani". Jaja sobie robicie z zakładką plus size? - skomentowała wymownie.
Po fali krytyki Jemioł postanowił zablokować komentarze i nagrał na swoim story krótkie "przeprosiny".
Przy wprowadzaniu kolekcji wiosna-lato chcieliśmy zwrócić uwagę, że marka Jemioł projektuje na różne rodzaje sylwetek. Jeżeli któraś z pań plus size poczuła się urażona, to nie było to naszą intencją. Ja myślę o wszystkich kobietach i będę się starał, żebyście znalazły w naszej marce coś dla siebie. Jeśli któraś z was poczuła się urażona, to jeszcze raz bardzo przepraszam - stwierdził.
Jedna z internautek postanowiła skomentować tłumaczenia Jemioła.
Skoro zostały zablokowane komentarze pod najnowszym zdjęciem to napiszę tu - polecam zainwestować w dobry PR, bo tłumaczenie "JEŻELI ktoś się poczuł urażony ..." to strzał w kolano. Przepraszam, ale tylko tych, którzy poczuli się dotknięci, bo my nie wiemy o co to całe halo - oceniła. A dopisywanie do marki inkluzywności, bo to takie "modne" słowo, dopełnia całości żenady. Nie chcecie produkować i szyć dla rozmiarów "plus size"? - nikt nie robi problemu, ale nie udawajcie zbawców! No chyba, że zależy Wam "byle jak, byleby mówili" - podsumowała.
Kto ma rację?