We wtorek późnym wieczorem polskie media zelektryzowała informacja o ataku Iranu na bazy wojskowe Stanów Zjednoczonych. Niedługo potem Pentagon potwierdził, że celem ataku stały się dwie amerykańskie bazy wojskowe w Iraku - Al Asad oraz lotnisko wojskowe w Irbilu. Choć media w obu krajach podają sprzeczne informacje o ofiarach śmiertelnych i zniszczeniach, to dziś wszystkie oczy są zwrócone właśnie w stronę konfliktu na Bliskim Wschodzie.
Atak Iranu na bazy wojskowe USA miał miejsce około 01:30 czasu lokalnego, czyli 23:30 czasu polskiego. Choć Iran zapowiedział, że nie będzie już kontynuować ataku, jeżeli Stany Zjednoczone nie zdecydują się na odpowiedź, to wiele osób obawia się dalszej eskalacji konfliktu. Kilka godzin po ataku sytuację na Bliskim Wschodzie skomentował na Twitterze prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump.
"Wszystko jest w porządku! Pociski wystrzelono z Iranu w kierunku dwóch baz wojskowych w Iraku. Szacowanie ofiar i zniszczeń jest w toku. Nie jest tak źle! Mamy jak dotąd najsilniejszą i najlepiej wyposażoną armię na świecie. Jutro wydam oświadczenie w tej sprawie" - czytamy w jego wpisie.
W nieco ostrzejszym tonie wypowiedział się natomiast ajatollah Ali Chamenei. W swojej przemowie nazwał on atak rakietowy na bazy wojskowe w Iraku "sukcesem", a także wskazał Stany Zjednoczone jako wroga swojego kraju.
"Amerykanie wprowadzili na Bliski Wschód podziały, zniszczenie i korupcję. Tak jest wszędzie na świecie. (...) USA musi opuścić ten region. Tego chcą ludzie z Bliskiego Wschodu. Musimy wiedzieć, kto jest naszym wrogiem. Jest nim Ameryka" - powiedział Najwyższy Przywódca Iranu.