Anna Mucha mogłaby dawać innym celebrytkom lekcje z tego, jak skutecznie wywoływać wokół siebie zamieszanie. W czwartek pożaliła się na Instagramie, że w jednej ze stołecznych restauracji uraczono ją "bardzo średnimi ostrygami" i "przesuszoną rybą". Aktorka nie omieszkała wspomnieć o zawrotnej cenie lanczu, który wyniósł ją i jej ukochanego całe 700 złotych.
Dramat Anny Muchy. Zjadła obiad za 700 złotych, ale jej nie smakował. "Ostrygi były BARDZO ŚREDNIE!"
Na odpowiedź restauracji nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego dnia właścicielka skrytykowanego przez Muchę lokalu odpowiedziała na zarzuty aktorki, zapewniając, że owoce morza są tam importowane do Polski jeszcze w dniu połowu. Ponadto celebrytka miała zapewniać dopytującego się kelnera, że wszystkie dania jej smakują.
Wywołany przez Muchę skandalik postanowiła skomentować znana ekspertka od savoir vivre'u i zdeklarowana przeciwniczka noszenia krótkich spodni przez mężczyzn latem, Irena Kamińska-Radomska. W rozmowie z Plotkiem mentorka z Projektu Lady wyjawiła, co myśli o próbie zdyskredytowania lokalu.
Moim zdaniem nawet chwalenie czasami może być uznane za niegrzeczne, ponieważ jest to stawianie się w pozycji konesera - stwierdziła Irena. A czy Pani Anna Mucha nim jest? Tego nie wiem. Natomiast jeśli chodzi o krytykę, krytyka zawsze, mocno podkreślam, zawsze powinna być kierowana bezpośrednio do osób, które na nią zasługują. Czyli jeśli coś było nie tak, powinno się to powiedzieć w cztery oczy kelnerowi, który obsługiwał aktorkę.
Zdaniem Kamińskiej-Radomskiej Anna próbowała przekonać internautów, że w dziedzinie kulinariów jest ekspertką, która zna się na rzeczy, bo przecież "liznęła" wielkiego świata. No i "napisała" książkę o kulinarnych podróżach do Włoch, o czym chyba nie wszyscy pamiętają...
Jeżeli potrawy były nieświeże, to pani Anna rozchorowałaby się prawdopodobnie. Jeśli to była tylko krytyka, to bardzo nieodpowiednia do sytuacji. Smaki są kwestią gustu (...). Krytyka publiczna to jest wynoszenie się, pokazanie się ze strony znawcy. "Ja tu będę krytykować, mam cudowne podniebienie i takie smaki z Krakowskiego Przedmieścia mi nie odpowiadają". Nie znam sytuacji rzeczywistej związanej z panią Anną, ale tak po prostu nie powinien zachowywać się klient.
Na koniec mentorka Irena podała Ani prosty sposób, aby samemu upewnić się, czy ostrygi wciąż są świeże.
Jeśli chodzi o ostrygi... Jak tu się w ogóle czepiać... Niedobre ostrygi, to są ostrygi zepsute. Jeśli ktoś ma zastrzeżenia, można zamówić ostrygi zamknięte i poprosić o całe oprzyrządowanie, które nie jest wielkie i spróbować wyjąć ostrygę samemu - zakończyła.
Myślicie, że Mucha weźmie sobie rady mentorki Ireny do serca?