Ireneusz Bieleninik to pochodzący z Częstochowy dziennikarz, który zaczynał karierę w mediach w latach 90., w lokalnym radiu, by później trafić do najpopularniejszych komercyjnych rozgłośni - RMF FM, a jeszcze później do Radia Zet. Następnie Bieleninik związał się z telewizją - trafił do TVP, jakiś czas potem do TVN. Idealnie sprawdzał się w roli gospodarza interaktywnych teleturniejów z udziałem widzów ("No to gramy!" czy "Tele gra"), a także jako prowadzący wydarzeń (np. finałów WOŚP).
Od jakiegoś czasu Ireneusz Bieleninik przestał udzielać się w mediach. Większość widzów zapewne zastanawiało się, co słychać u charyzmatycznego prezentera. Dziennikarz pojawił się gościnnie w "Dzień dobry TVN", gdzie zdradził powody swojej nieobecności.
Ostatni rok był bardzo trudny w branży, udało mi się może trzy razy mieć pracę oprócz działań prospołecznych. Za to miałem czas jeździć na rowerze. (...) Promuję zdrowy tryb życia, pokazuję, jak należy zachowywać się na jezdni - zdradził prezenter.
Brakuje mi tej konferansjerki, którą się zajmowałem. Ci, z którymi współpracuję, mówią, że należę do absolutnej czołówki - muszę to nieskromnie powiedzieć, znając swoją wartość - dodał dawny gwiazdor TVN.
Aktualnie Bieleninik udziela się jako lokalny dziennikarz w rodzinnej Częstochowie.
Biorę udział w bardzo fajnym projekcie "Aktywna Częstochowa". W każdy czwartek o 8.15 w towarzystwie Kasi Wrzalik mam program. Opowiadam o tym, co w prasie, potem mamy trójkę gości, wiadomości z regionu. A w poniedziałek, kiedy będziemy mieć już duży, fajny samochód, będę w nim jako kierowca swoich gości. Ta Częstochowa jest bliska mojemu sercu - podsumował Bieleninik.