W 2019 roku Izabela Janachowska została mamą. Na świat przyszedł syn celebrytki i jej męża, Krzysztofa Jabłońskiego, Christopher. Od tamtej pory chłopiec jest oczkiem w głowie rodziców, a szczęśliwa mama często chwali się zdjęciami i relacjami z pociechą.
35-latka nie ukrywa jednak, że nie zawsze chciała być mamą. W rozmowie z Martyną Wyrzykowską i Natalią Hołownią w podcaście "Tak mamy" Izabela zdradziła, że jako młoda dziewczyna nie myślała o macierzyństwie. Dopiero gdy założyła rodzinę z Jabłońskim, poczuła, że jest gotowa na dziecko.
Niedługo po ślubie, który odbył się w 2014 roku, Janachowska dowiedziała się, że jest w ciąży. Była tancerka była podekscytowana i już szykowała się do przyjścia na świat pociechy.
Gdy zobaczyłam te dwie kreski, byłam przeszczęśliwa. Nastąpił u mnie pewien zwrot akcji Z tego: "Nie chcę, nie chcę" nagle chciałam być w ciąży. A okazało się, że to nie jest wcale takie łatwe. W momencie, gdy zaczynasz się starać, przez jakiś czas ci nie idzie i nagle – jest! No to wtedy jest mega radość i sukces. Tak więc ja byłam zachwycona, na maksa, i to nie raz… Niestety, najpierw przeżyłam trochę zachwytu, a potem smutku - opowiada w podcaście.
Los chciał inaczej - Izabela straciła ciążę. O poronieniu Janachowska po raz pierwszy wspomniała w 2020 roku, gdy Polska żyła decyzją Trybunału Konstytucyjnego o zaostrzeniu prawa aborcyjnego.
Przypomnijmy: Izabela Janachowska wspomina utratę pierwszej ciąży
Teraz w rozmowie z dziennikarkami celebrytka wraca do tamtego czasu.
Najpierw dostałam pier*olca, że to już, że zaraz zostanę mamą. Byliśmy akurat w Rzymie i mówię do Krzyśka, żebyśmy kupili pierwsze buciki. On na to, że to chyba nie najlepszy pomysł, ale naciskałam. I, wiadomo, pierwsze buciki od Fendi Rome! No bo Rzym to miasto dla nas wyjątkowe, więc chciałam żeby były koniecznie stamtąd. Myślałam, że dziecko nawet nie musi w nich chodzić, ale przynajmniej w ten sposób zakomunikujemy ciążę rodzicom. Poronienie nastąpiło między 8 a 10 tygodniem ciąży. I może całe szczęście, że tak szybko. Że nie widziałam tego dziecka, nie musiałam go urodzić... Te sytuacje, które są na etapie późniejszego utracenia ciąży, są dla mnie absolutnie niewyobrażalne.
Mama 3-letniego Christophera dodaje, że poronienie przyjęła jako osobisty cios. Za utratę pierwszej ciąży obwiniała siebie samą.
To, co sama przeżyłam, było dosyć traumatyczne… Nie mogłam uwierzyć, że mi nie wyszło. Uznałam to za swoją osobistą porażkę. Byłam oszołomiona i długo nie mogłam dojść do siebie - mówi.
Rozliczanie siebie za utraconą ciążę przerwała dopiero rozmowa z lekarzem, który wyjaśnił celebrytce, że poronienia zdarzają się bez względu na to, jak bardzo kobieta dba o siebie i dziecko, i nie można brać na siebie odpowiedzialności, za to, co się stało z wyboru natury.
Utrata dziecka zostawiła jednak u Janachowskiej ślad. Gdy 35-latka dowiedziała się, że znów jest w ciąży, zatrzymała tę wiadomość dla siebie i męża.
Moi rodzice, czyli pierwsze osoby, które dowiedziały się o tym, że jestem w ciąży, dowiedziały się dopiero, jak skończyłam czwarty miesiąc. Mówi się, że kluczowe są te trzy pierwsze miesiące. Ja na wszelki wypadek poczekałam jeszcze jeden dodatkowy. A z takim oficjalnym ogłoszeniem ciąży zwlekałam aż do siódmego miesiąca - zdradziła.