Izabela Janachowska w ciągu zaledwie paru lat zdołała przekuć jako-taką rozpoznawalność w fantastycznie prosperujący biznes. W porównaniu z wieloma celebryckimi przedsięwzięciami-niewypałami należy uznać to za prawdziwy wyczyn. Dziś była tancerka uznawana jest za niekwestionowaną guru w dziedzinie ślubnych trendów, a do tego zdołała uwić sobie całkiem wygodne gniazdko przed kamerami Polsatu, trudno więc się dziwić, że od życia może żądać tego, co najlepsze. Nawet skarpet za 700 złotych.
Krótko po wystąpieniu na ramówce Polsatu Janachowska nie zwlekała ani chwili i zapakowała się na pokład samolotu, chcąc jak najprędzej znaleźć się w Rzymie. Zakochani zdążyli w sam raz na Walentynki. Stolica Włoch stanowi dla nich wyjątkowe miejsce, to bowiem właśnie tam naprzeciw Fontanny di Trevi Krzysztof Jabłoński przyklęknął przed swoją wybranką, aby poprosić ją o rękę.
Dla nas Rzym to miasto miłości, a Walentynki tutaj to spełnione marzenie. Udało nam się na moment wyrwać z wiru pracy i w miejscu, gdzie się zaręczyliśmy, spędzić chwilę tylko we dwoje - napisała Janachowska w ramach instagramowej relacji z wycieczki.
Naturalnie cała podróż Janachowskiej i Jabłońskiego musiała odbywać się w odpowiednim anturażu. Para zatrzymała się w hotelu Saint Regis, w którym najtańszy pokój kosztuje gości skromne 4 tysiące złotych. Za nieco więcej wygody musimy się już liczyć z ceną rzędu 8 tysięcy za noc. Z profilu Izabeli obserwować mogliśmy, jak razem z mężem gwiazda zachwyca się sztuką współczesną oraz klasycznymi freskami. Nie zabrakło też rolki na romantyczną kolację przy świecach, przy okazji której Iza wyjawiła przed światem, że identyfikuje się jako pasjonatka czerwonego wina.
Zobaczcie fotki z bajkowego wypadu Izy Janachowskiej i Krzysztofa Jabłońskiego do Rzymu. Widać, jak potężne jest uczucie, którym do siebie pałają?