Gdzie była Izabela P. przez 11 dni?
Cała Polska poszukiwała Izabeli P. Po 11 dniach media poinformowały o odnalezieniu kobiety. Nadal jednak nie wiadomo, gdzie przebywała przez ten czas. Ostatecznie, 35-latka pojawiła się u znajomych, do których miała po prostu zapukać. To właśnie oni poinformowali o jej odnalezieniu policję. Kryminolog i socjolog dr Paweł Moczydłowski zauważył, że zaginiona odnalazła się zaraz po tym, jak prokuratura zdecydowała się skupić na potencjalnym porwaniu zamiast zaginięciu.
Zaginiona odnalazła się w chwilę po tym, jak prokuratura zdecydowała się zmienić front i zająć się nie zaginięciem, ale porwaniem? To dziwne - opowiadał.
Dr Paweł Moczydłowski sugerował, że nie jest jasne, czy Izabela P. przebywała u znajomych, czy dotarła do nich dopiero po pewnym czasie. Zastanawiał się, jak ktoś mógł żyć przez kilka dni bez dostępu do informacji, nie wiedząc, że cała Polska jej szuka. Kryminolog pytał retorycznie, gdzie Izabela P. mogła być, że nie dochodziło tam radio, telewizja czy internet, chyba że była więziona.
Zaginięcie pełne niejasności
W sprawie pojawia się wiele nieścisłości. Na początku pojawiły się informacje, że samochód zaginionej się zepsuł, więc go porzuciła. Jednak prokuratura ujawniła, że pojazd nie znajdował się na autostradzie, lecz został przeniesiony na posesję znajomych ojca Izabeli P. Policja uzyskała dostęp do auta dopiero tam. Co więcej, teren, w którym doszło do zaginięcia, najpierw przeszukali Świadkowie Jehowy oraz ochotnicy chcący pomóc w odnalezieniu kobiety.
Dr Paweł Moczydłowski zwrócił uwagę, że dziwne jest, iż jedni znajomi szukali Izabeli P., podczas gdy u drugich spokojnie przebywała przez kilka dni, nie dając znaku życia ojcu, do którego miała jechać.
Jak to jest, że jedni znajomi jej szukają, a u drugich spokojnie siedzi, przez kilka dni, nie dając znaku życia ojcu, do którego miała jechać? To śmierdzi na kilometr - mówił w rozmowie z portalem.
Kryminolog podejrzewał, że policja była wprowadzana w błąd, a wiele wydarzeń mogło mieć na celu zatarcie prawdziwego obrazu sytuacji. Dodał, że jest prawdopodobne, iż ktoś z otoczenia mógł wiedzieć, co się dzieje z Izabelą P. Dr Paweł Moczydłowski zasugerował, że sprawa dopiero się zaczyna, a nie kończy.