Izabella Miko po raz pierwszy poleciała do Stanów Zjednoczonych jako 15-letnia adeptka sztuki baletowej. Skorzystała z zaproszenia amerykańskiego choreografa, odbywając stypendium w jednej z nowojorskich prestiżowych szkół. Dwa miesiące spędzone za oceanem sprawiły, że zafascynowana wielkim światem nastolatka zaczęła stopniowo przystępować do realizacji marzenia o przeprowadzce na stałe.
Aktorka spełnia swój "amerykański sen" już od ponad 20 lat, choć nieraz podkreślała, że obrana przez nią artystyczna droga rozwoju kariery nie jest usłana różami. Ostatnie wydarzenia na tamtejszej arenie politycznej coraz bardziej demotywują działaczkę ekologiczną. W najnowszym wywiadzie wytknęła negatywne strony życia w Stanach Zjednoczonych.
Izabella Miko jest zmęczona amerykańską rzeczywistością
43-latka udzieliła wywiadu dziennikarzowi serwisu Plejada, w którym zaczęła uskarżać się na temat mieszkania na obczyźnie. Zwróciła uwagę m.in. na napiętą sytuację polityczną w USA. Gwiazda jest szczerze przerażona perspektywą nadchodzących wyborów.
Tak naprawdę nie mamy żadnego dobrego kandydata na prezydenta. Każdy wybór będzie zły. Zarówno sytuacja polityczna, jak i ekonomiczna jest tu tragiczna. Coraz bardziej absurdalne staje się także przywiązanie do poprawności politycznej, co prowadzi do narastania konfliktów międzyludzkich - oceniła.
Izabella Miko zdecydowanie nie należy do zwolenniczek postępującej cyfryzacji. Jej skutki odczuwa w swoim najbliższym otoczeniu, bez ogródek przyznając, że "to, co od jakiegoś czasu dzieje się w Stanach, przechodzi ludzkie pojęcie".
Ten kraj niesamowicie upada, co jest bardzo odczuwalne w Los Angeles. Z roku na rok jesteśmy coraz bardziej kontrolowani. Nie wierzę w społeczeństwo bezgotówkowe. Uważam, że moment, kiedy nie będzie w obrocie gotówki, oznacza koniec naszej autonomii. Stracimy jakąkolwiek niezależność - wyraziła swoje obawy.
Izabella Miko coraz poważniej myśli o przeprowadzce
Gwiazda filmu "Kochaj i tańcz" podkreśliła, że rozwój technologiczny w ostatnich latach przybrał bardzo niebezpieczny kierunek. W obawie przed gromadzeniem informacji na jej temat, ograniczyła korzystanie ze sprzętów elektronicznych do niezbędnego minimum.
Podłączam się do wi-fi tylko wtedy, gdy tego potrzebuję. Wszechobecny elektrosmog doprowadza mnie do szału, więc coraz częściej chodzi mi po głowie przeniesienie się za miasto. Myślę o tym, by mieszkać kiedyś w minikomunie. Mieć wokół przyjaciół, na których mogę liczyć, pomagać sobie, uprawiać rośliny w ogródku, hodować kozy i kury. To zdecydowanie zdrowsze i lepsze rozwiązanie niż życie w mieście - snuje wizje na przyszłość.
Mimo wielkiego sentymentu i miłości do ojczyzny Izabella Miko póki co nie rozważa powrotu do ojczyzny. Nie zamyka się jednak wyłącznie na mieszkanie w Stanach Zjednoczonych.
Dojrzałam ostatnio do tego, że Ameryka wcale nie musi być moim domem do końca życia. Spokojnie mogłabym mieszkać gdzieś indziej, na przykład w Kostaryce - wyznaje.
Zdaje się, że wymienione przez aktorkę problemy w żaden sposób nie dotykają państwa Rubików, którzy doskonale odnaleźli się w tamtejszej rzeczywistości.