J.K. Rowling to prawdopodobnie jedna z najbardziej rozpoznawalnych autorek książek ostatnich lat. Wszystko oczywiście za sprawą serii o przygodach Harry'ego Pottera, która podbiła serca czytelników na całym świecie. Wraz z sukcesem kolejnych publikacji o losach nastoletniego czarodzieja pisarka zdobyła majątek i status, o którym wielu jej podobnych może jedynie pomarzyć.
Zobacz: Joanne Rowling zarobiła w tym roku 34 miliony funtów! To i tak dwa razy mniej niż rok temu...
Przez lata J.K. Rowling uchodziła też za sojuszniczkę mniejszości, w których obronie wielokrotnie stawała. Mowa tu między innymi o jej wsparciu dla środowiska LGBT, za które bywała krytykowana przez prawicowych publicystów. Niestety w 2019 roku na jej wizerunku pojawiła się pierwsza rysa, gdy wyraziła poparcie dla londyńskiej działaczki, która używała w stosunku do transpłciowych kobiet wykluczającego języka.
Choć wiele fanów miało nadzieję, że Rowling zaliczyła jedynie "drobną" wpadkę wizerunkową i wcale nie miała na celu wykluczania którejkolwiek grupy społecznej, to teraz temat jej poglądów powraca ze zdwojoną siłą. Wszystko przez wpis na Twitterze, w którym rozprawiała o wsparciu podczas pandemii koronawirusa dla osób, które menstruują. Rowling odniosła się do jednej z publikacji w wyjątkowo pogardliwy sposób i zasugerowała, że brakującym wyrazem jest w tym przypadku "kobieta".
"Ludzie, którzy menstruują" - byłam pewna, że istnieje jakieś słowo, którym można określić tę grupę osób. Pomożecie? - ironizowała pisarka.
Zdaniem wielu oburzenie Rowling było jednak nie na miejscu wobec osób transpłciowych i niebinarnych, które również mogą doświadczać menstruacji. Internauci wprost stwierdzili, że wpis pisarki jest obraźliwy i wykluczający dla mniejszości. Sama zainteresowana chyba nie spodziewała się, że jej post wywoła tak wielką burzę w mediach społecznościowych, dlatego zdecydowała się nawet na opublikowanie stosownego oświadczenia.
Jeżeli płeć nie istnieje, to nie ma czegoś takiego jak pociąg do tej samej płci. Jeżeli płeć nie istnieje, to trudna rzeczywistość wielu kobiet przestaje istnieć. Znam i kocham osoby transpłciowe, ale wykluczanie koncepcji płci uniemożliwia nam pożyteczną dyskusję o życiach tych ludzi. Mówienie prawdy nie jest nienawiścią - argumentowała.
Jednocześnie J.K. Rowling zaznaczyła, że nie miała złych intencji i opowiada się przeciwko jakiejkolwiek dyskryminacji.
Szanuję prawo każdej osoby transpłciowej do życia według własnych zasad i tego, kim się czują. Maszerowałabym razem z Wami, gdybyście byli dyskryminowani za to, kim jesteście. Jednocześnie sama jestem kobietą i tak kształtowało się moje życie. Uważam, że nie ma w tym żadnej nienawiści - twierdzi.
Myślicie, że faktycznie nie miała nic złego na myśli?