W zeszłym tygodniu o Jacku Braciaku niespodziewanie zrobiło się głośno. Wszystko za sprawą wywiadu udzielonego na łamach "Zwierciadła", w którym wyznał, że ma transpłciowego syna.
Jestem ojcem dwóch córek i syna. Dlatego że moja córka okazała się mężczyzną w swojej istocie, w swoim wnętrzu, myśleniu, więc w tej chwili mam syna. Miałem kiedyś córkę Jadwigę, a teraz mam syna Konrada. I tak, myślę, że moje dzieci to ludzie wolni - powiedział, co odbiło się w mediach szerokim echem.
Zobacz: Jacek Braciak ma transpłciowego syna. "Miałem kiedyś córkę Jadwigę, a teraz mam syna Konrada"
Okazuje się, że aktor dokonał coming outu bez wcześniejszych uzgodnień z nią. W rozmowie z tygodnikiem "Newsweek" przyznał, że Konrad nie był z tego faktu zadowolony... Na swoje usprawiedliwienie Braciak dodał, że chciał jak najlepiej i po prostu nie pomyślał, że tym wyznaniem wywoła taką burzę.
Przyznam szczerze: nie widziałem nic niestosownego w nadmienieniu w wywiadzie, że miałem trzy córki, a teraz mam dwie córki i syna. Kompletnie nie byłem świadomy doniosłości, jak się okazało, tego sformułowania. Ale natychmiast po tym rozmawiałem ze swoim synem, który mi zwrócił uwagę, że powinienem był zapytać go o zgodę - wyznał Braciak, dodając, że ostatecznie udało mu się wyjść z sytuacji obronną ręką:
Oczywiście, przeprosiłem. I o zgodę na rozmowę z panem już zapytałem, dopytując o pewne rzeczy techniczne, przygotowując się, żeby nie walnąć babola, nie zrobić niedźwiedziej przysługi. Konrad powiedział, że ma do mnie zaufanie, a przy okazji, że jest dumny ze mnie. I tu się wymieniliśmy uprzejmościami i zapewnieniami miłości - zapewnił rozmówcę.
Warto nadmienić, że Jacek Braciak po wyoutowaniu dziecka padł też obiektem niewybrednych komentarzy użytkowników Twittera. Zwłaszcza młode pokolenie zarzucało mu, że niepotrzebnie użył w wywiadzie starego imienia dziecka, tego sprzed coming outu. W dyskursie gender i queer nazywa się to deadnamingiem: Jacek Braciak oskarżony o deadnaming. Czyli teraz nikt nie ma prawa do błędów?
Jacek Braciak z charakterystyczną dla siebie dezynwolturą brnie w opowiadaniu o transpłciowym dziecku. W dalszej części wywiadu 53-latek wyraża względem latorośli podziw i szacunek oraz porównuje ją do... krokodyla:
(...). Nie może być źródłem nieszczęścia to, że moje dziecko okazuje się być tym, kim się okazuje być - wyjaśnia tolerancyjny tata, decydując się na osobliwe porównanie do jednego z gadów: Gdyby się okazało krokodylem, też by było moim dzieckiem. Kochałbym krokodyla.
Przypominamy, że w ostatnim czasie nie on jedyny mówił publicznie o transpłciowym dziecku. Transpłciowa córka Piotra Jaconia musiała POZWAĆ RODZICÓW! "W sądzie zaczęła płakać, WYĆ WŁAŚCIWIE"
Postawy godne podziwu?
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!