Kiedy Black Eyed Peas występowali podczas tegorocznego "Sylwestra Marzeń" w TVP, mało kto spodziewał się, że kilkuminutowy występ będzie przyczyną żywej dyskusji wśród polityków prawicy. Teraz, jak donoszą informatorzy portalu Press.pl, okazało się, że w aferze z tęczowymi opaskami swojej szansy upatrywał Jacek Kurski, który miał liczyć na odzyskanie dawnego stanowiska.
Choć od sylwestrowej nocy dzielą nas już niemal dwie doby, to dopiero teraz osoby związane z TVP zdecydowały się opowiedzieć o kulisach hucznej imprezy. Co ciekawe, zdaniem informatorów Press.pl, Jacek Kurski dobrze wiedział, z jakim elementem stroju pojawi się na scenie w Zakopanem zagraniczny zespół.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ludzie z TVP o tym, że sytuacja z opaskami nastąpi, dobrze wiedzieli, a na Woronicza wciąż jest wielu ludzi Kurskiego - przyznał rozmówca portalu, wskazując na opublikowany o godzinie 20:00 wpis Samuela Pereiry, w którym ten życzył wszystkim szampańskiej zabawy na imprezie "dla ludzi wszystkich ras, wyznań, orientacji i płci".
Występ Black Eyed Peas z tęczowymi opaskami od razu wywołał zamieszanie wśród polityków Solidarnej Polski. Krytyki koncertu nie odmówił sobie m.in. Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, Marcin Warchoł (wiceminister sprawiedliwości) oraz Zbigniew Ziobro.
Informator związany z TVP powiedział wspomnianemu medium, że Jacek Kurski miał skorzystać na całej aferze, a zaprzyjaźnieni (wymienieni wyżej) politycy mieli mu w tym rzekomo pomóc.
Jacek Kurski chciał wrócić na tej aferze do TVP. Liczył, że dzięki fali krytyki, jaki spadła na Telewizję Polską w związku z "Sylwestrem marzeń z Dwójką", może udać mu się wrócić na fotel prezesa Telewizji Polskiej. Akcja nakręcona wspólnie z Solidarną Polską nie powiodła się jednak, dla ludzi była niezrozumiała - donosi źródło Press.pl. Intryga nie powiodła się, ale zamysł był dobry - skwitował kolejny.
Portal skontaktował się z Jackiem Kurskim, jednak ten nie był skory do dłuższej rozmowy.
Uprzejmie proszę nie używać mojego nazwiska w kontekście spraw, z którymi nie mam nic wspólnego. Proszę nie robić za cyngla - powiedział portalowi były prezes TVP.
Przypomnijmy, że Jacek Kurski obecnie zajmuje stanowisko w Banku Światowym, choć zdaniem informatorów Press.pl, wciąż nie może zapomnieć o byłej posadzie w telewizji publicznej.