Gdy po wygranej Prawa i Sprawiedliwości ogłoszono nominację na nowego prezesa Telewizji Polskiej w osobie Jacka Kurskiego, reakcje były - delikatnie mówiąc - mieszane. Kurski był jednak zdeterminowany, aby udowodnić, że nadaje się na to stanowisko. Jego kariera w TVP od początku była pełna upadków, po których jednak zawsze następowały wzloty, jak np. wtedy, gdy został odwołany z funkcji, a kilka miesięcy później spektakularnie powrócił na stanowisko.
Po latach każdy sam może ocenić, jak telewizja publiczna zmieniła się pod jego rządami.
Ostatnio o Jacku znów zrobiło się głośno, kiedy wyszło na jaw, że został objęty ochroną funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Ochrona taka przysługuje prezydentowi, marszałkom obu izb parlamentu, premierowi oraz wicepremierom. W szczególnych przypadkach "ze względu na dobro państwa" szef MSWiA może jednak objąć ochroną także "inne osoby". TVP w oficjalnym oświadczeniu ogłosiła, że "przyznanie ochrony Prezesowi nastąpiło bez udziału Spółki".
Sprawę postanowił skomentować Piotr Bałtroczyk, który jako konferansjer przez lata współpracował z Telewizją Polską, ale w pewnym momencie wycofał się z uczestnictwa w galach i biesiadach.
Jacek Kurski, szef szczujni, wyjątkowa kanalia, objęty ochroną SOP. Czyli dodatkowo cykor. Dajcie mu kierowcę z SOP, jest szansa, że w coś pie*dolnie - napisał na Facebooku.
Wpis rozbawił część internautów, choć jest to raczej gorzki śmiech przez łzy.
"Nie da się, gdyż wszyscy wolni kierowcy przebywają aktualnie w gipsie", "Powinni im wszystkim zapewnić ochronę na dłuuuuugie lata, taką jaką Ryba chciał zapewnić Jurkowi Killerowi", "Tak to jest kozakować, narobić sobie wrogów nawet na swoim podwórku, a potem chować się za plecami ochrony" - piszą.
Niektórzy zwracają jednak uwagę, że nie wolno nikomu źle życzyć. Bałtroczyk przesadził?