Jacek Kurski kieruje Telewizją Polską od 2016 roku, a doniesienia o jego rzekomej utracie posady pojawiały się w tym czasie w mediach kilkukrotnie. Polityk przestał piastować tę funkcję zaledwie na kilka miesięcy w 2020 roku, gdy w trakcie kampanii wyborczej Andrzej Duda miał wymusić jego odwołanie. Wybory jednak minęły, a już latem Kurski znów objął dawne stanowisko.
Wydaje się więc, że nikt nie jest w stanie zagrozić pozycji Jacka Kurskiego w TVP, a jego mandat wygasa dopiero w 2025 roku. On sam też wyraźnie przyzwyczaił się do dotychczasowego stanowiska, biorąc udział w wielu przedsięwzięciach stacji. Jak jednak donosi portal Wirtualne Media, znów pojawiają się głosy, że polityk ma wielu przeciwników, którzy nie chcą, aby nadal piastował tę funkcję.
Jak informuje wspomniany serwis, pozycja Kurskiego ma szczególnie niepokoić prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Mateusza Morawieckiego, którzy mają świadomość, że programy informacyjne i publicystyczne TVP odstraszają umiarkowanych wyborców, czyli tych, którzy nie są twardym elektoratem PiS. Ma też rzekomo chodzić o brak zaufania do Kurskiego.
Portal wskazuje, że w lipcu kończy się kadencja większości członków Rady Mediów Narodowych, których jednym z zadań jest właśnie powoływanie prezesa TVP. Ostatnim razem został wybrany stosunkiem głosów 3:2, a wszystko dzięki wstawiennictwu znajomych z partii. Co prawda nie wiadomo jeszcze, kogo PiS wybierze na nową kadencję w RMN, ale Robert Kwiatkowski w rozmowie z Wirtualnymi Mediami powątpiewa, czy wpłynie to na sytuację Kurskiego.
Nie wątpię, że prezydent chce odwołać Jacka Kurskiego i wierzę, że premier także. O niczym to jednak nie świadczy. To Jarosław Kaczyński decyduje, a nie Rada Mediów Narodowych, rada nadzorcza czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Czabański, Lichocka i Kruk słuchają Kaczyńskiego i to się nie zmieniło - powiedział.
Portal wskazuje też, jakoby pogłoski o ewentualnym odwołaniu Kurskiego mieli rozsiewać politycy Solidarnej Polski, z którymi PiS-owi jest coraz mniej po drodze. Tak przynajmniej sugeruje rozmówca serwisu, który ma być prominentnym politykiem drugiej z partii.
Nic nie słyszałem, żeby miało dojść do jakichś zmian w TVP. Być może to pobożne życzenia Solidarnej Polski, która ciągle chce być szerzej obecna w mediach publicznych - komentuje w rozmowie z portalem "jeden ze znanych polityków PiS".
W zmiany na fotelu prezesa nie wierzy też Janusz Daszczyński, członek rady programowej TVP. W komentarzu przytoczył też wspomnianą już sytuację z udziałem prezydenta i zapewnił, że szanse na odwołanie Jacka są niewielkie.
Było już kilka "odwołań" Kurskiego z jego funkcji. Mam świeżo w pamięci wydarzenia z marca 2020 roku, gdy to prezydent Andrzej Duda w teatralnej scenerii, w obecności szefa Rady Mediów Narodowych, Krzysztofa Czabańskiego, warunkował podpisanie ustawy przekazującej blisko 1,95 miliardów złotych dla mediów państwowych z tytułu brak wpłat z abonamentu odwołaniem Jacka Kurskiego. Prezydent ustawę podpisał, a Kurski jak był, tak jest. To, ale także i inne wydarzenia, świadczy o tym, że "moc" prezydenta i premiera w kształtowaniu władz Telewizji Polskiej praktycznie nie istnieje - argumentuje.
Czy zatem Kurski faktycznie pożegna się z dotychczasową funkcją? Tego wykluczyć nie można, ale może do tego dojść dopiero po wyborach, bo sondaże nie dają już szans Zjednoczonej Prawicy na samodzielne rządy.
Oczywiście Kurski i jego akolici kiedyś odejdą z TVP. Przypuszczam jednak, że nie odbędzie się to przed wyborami parlamentarnymi 2023 roku - wskazuje Daszczyński.