Środowego wieczoru Sylwester Latkowski wraz ze swoim dokumentem Nic się nie stało skutecznie wywołał burzę w mediach. Po emisji filmu na antenie TVP odbyła się debata, podczas której reżyser nieoczekiwanie wywołał do tablicy kilku znanych polskich celebrytów. Dzień później stało się jednak jasne, że z większością z nich może się wkrótce spotkać w sądzie.
Choć o filmie Nic się nie stało wciąż jest głośno, to jeszcze kilka dni temu w mediach wiódł prym inny dokument o problemie pedofilii, który stworzyli bracia Sekielscy. Wiele osób wskazywało, że produkcja Latkowskiego ma za zadanie "przykryć" kwestię seksualnego wykorzystywania nieletnich przez kler, którą poruszono w Zabawie w chowanego. On sam jednak stanowczo temu zaprzeczył.
Przypomnijmy: Sylwester Latkowski odpowiada na oświadczenia celebrytów: "ZAKŁAMANE ŚRODOWISKO"
Ilekroć przywoływano w ostatnich dniach argument, że Nic się nie stało i Zabawa w chowanego mają być dla siebie bezpośrednią konkurencją, to środowisko związane z Latkowskim stanowczo temu zaprzeczało. Sylwester Latkowski także podkreślał to, że problem pedofilii funkcjonuje w wielu środowiskach, dlatego "zamykanie się" na tylko jedno z nich może być krzywdzące.
Mimo usilnych starań, aby nie traktować filmów Sekielskich i Latkowskiego jako konkurencyjnych, lecz poruszających ważne kwestie i wskazujących na problemy i uchybienia, znalazł się jednak ktoś, kogo ruch zaprzepaścił tę narrację. Tą osobą jest Jacek Kurski, były prezes TVP, a także osoba, która pomogła w sfinansowaniu dokumentu Nic się nie stało.
W piątek na Twitterze polityka pojawił się wykres oglądalności obu dokumentów, które Kurski utytułował "pojedynkiem filmów o pedofilii w telewizji linearnej". Tym samym były prezes TVP uznał za dobry pomysł pochwalenie się tym, że dokument Nic się nie stało i zaplanowana po nim debata osiągnęły lepszą oglądalność niż dokument braci Sekielskich, który wyemitowano na antenie TVN dzień później.
Pojedynek filmów o pedofilii w telewizji linearnej: 20.05. Nic się nie stało (TVP1) 3,5 mln; Debata po filmie 2,6 mln. 21.05. Zabawa w chowanego (TVN) 1,9 mln. - napisał na Twitterze Jacek Kurski.
Internauci oczywiście bardzo szybko to zauważyli i nie zostawili na byłym prezesie TVP suchej nitki. Ich zdaniem Kurski najwyraźniej nie zrozumiał, że takie działanie jest szkodliwe zarówno dla poruszających tak trudny temat twórców, jak i samych ofiar oraz opowiedzianych przez nich historii. Tym samym pojawiły się sugestie, że dla polityka determinantem tego, które ofiary "bardziej cierpią", jest właśnie oglądalność.
"Ale samemu się tak wysypać...", "Co to miało na celu? To zwykła relatywizacja problemu", "Czyli jednak konkurujemy? Brawo", "Twoja pedofilia jest lepsza niż moja", "Sprowadzić problem pedofilii do oglądalności... Myślałem, że gorzej być nie może" - czytamy.
Co ciekawe, Jacek Kurski chyba zauważył ogrom krytyki, która spadła na niego po opublikowaniu posta. Z tego powodu postanowił opublikować sprostowanie i... zamienić słowo "pojedynek" na "oglądalność". Tu także internauci są niemal zgodni, że polityk nie zrozumiał istoty sprawy i sprowadził ją jedynie do problemu odpowiedniego doboru słów.
Określenie "pojedynek" w poprzednim tweecie było niefortunne w kontekście tematyki. Chodziło rzecz jasna o rutynowe porównanie oglądalności filmów na temat pedofilii. To dobrze, że ten bulwersujący problem społeczny spotyka się z tak dużym zainteresowaniem widzów - ratował się Kurski.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że dokument braci Sekielskich Zabawa w chowanego miał swoją premierę już kilka dni temu w serwisie YouTube. Stacja TVN przygotowała jedynie jego telewizyjną transmisję. Do tej pory film o pedofilii wśród duchownych tylko w sieci obejrzano prawie 6,5 miliona razy.