Jacek Kurski, idąc śladem innych polityków również odwiedził studio Żurnalisty. Podczas rozmowy oczywiście pojawiły się tematy nie tylko związane z pracą i sytuacją w kraju, ale także ze sferą prywatną. Gospodarz dopytał Kurskiego o byłą żonę.
Nadmieńmy, że Jacek i Monika Mucek przez niemal ćwierć wieku, od 1991 roku, tworzyli małżeństwo. Owocem ich miłości jest troje dzieci: 32-letni Antoni, 29-letnia Zuzanna oraz 16-letni Olgierd. Ich wspólna droga zakończyła się w 2015 roku, kiedy to doszło do rozwodu. W trakcie rozstania Kurski zabiegał o pełną opiekę nad najmłodszym synem. Eksżona polityka nie udziela się publicznie i niechętnie komentuje to, co dzieje się w jej życiu. Jakiś czas temu udzieliła jednak krótkiego wywiadu.
Ogólnie sytuacja jest nieprzyjemna, ale myślę, że jak na to wszystko, co przeszliśmy, to dobrze jest, a będzie lepiej. Mamy szansę zbudować teraz życie na nowo - mówiła po rozwodzie na łamach "Faktu".
Kilka lat temu Kurski postanowił jednak pójść o krok dalej i unieważnił małżeństwo z Moniką. Dzięki temu w 2020 roku mógł wziąć ślub kościelny z Joanną. Wydarzenie to było szeroko komentowane w mediach i spotkało się z krytyką. Rozpisywano się o niemożności uzyskania unieważnienia małżeństwa przez osoby niezwiązane z władzą oraz o politycznym charakterze ceremonii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jacek Kurski u Żurnalisty. Mocne słowa na temat ex żony
Jak więc wyglądało unieważnienie związku małżeńskiego z Moniką? Kurski twierdzi, że nie mógł liczyć na specjalne traktowanie.
Nie było żadnych przywilejów, żadnych preferencji. Mało tego, nie wiedzieliśmy, że takie są statystyki kościelne, ale diecezja, do której składaliśmy te wnioski o stwierdzenie nieważności małżeństwa, Archidiecezja Gdańska, bo tam były obydwa sakramentalne śluby zawarte przez Joannę i przeze mnie, jest diecezją o rekordowo niskim odsetku zgód wydawanych na unieważnienie - tłumaczył Kurski.
Podcaster podjął też temat doniesień medialnych z przeszłości - spekulowano, że były prezes TVP miał grozić swojej byłej żonie rozwodem w Brukseli, jeśli ta nie zgodziłaby się na ugodę.
Nie miałem ochoty na krwawy rozwód na oczach tabloidów w Polsce. A ponieważ ostatnim miejscem wspólnego zamieszkania była Bruksela, więc właściwość miejsca była najbardziej logiczna i uważam, że to było słuszne posunięcie - oznajmił.
Żurnalista dopytał się o spór dotyczący opieki nad małoletnim Olgierdem. Wówczas Kurski stwierdził, że właśnie przez brak porozumienia w kwestiach wychowawczych, jego małżeństwo nie przetrwało. Nie popisał się też zbyt dużą wrażliwością, gdy krytycznie ocenił byłą żonę.
Ja chciałem go wychowywać, bo powodem rozstania, wypalenia tego związku, była krytyczna moja ocena co do roli matki mojej poprzedniej cywilnej żony. I chciałem to jedno dziecko (bo pozostała dwójka była dorosła) wychowywać i mieć wpływ na niego - powiedział.
Kurski dodał: Wtedy przegrałem ten spór sądowy, sąd przyznał syna żonie, ale wszystko się skończyło tak, że dzisiaj Olek jest z nami w Waszyngtonie. Chodzi do katolickiej szkoły Georgetown Preparatory School. Jest okazja do nadrabiania relacji.
Wielu internautów oburzyło się tym, że były prezes TVP w ogóle dostał zaproszenie do rozmowy. "Wywiad z Morawieckim to był strzał w kolano - teraz strzelasz w serce. Przykro mi, bo lubiłam Cię słuchać"; "Są pewne granice w doborze gości, tym bardziej biorąc pod uwagę, co Pan Kurski zrobił z TVP i przy okazji z ogromem ludzi, jaką narrację stworzył wobec nich"; "Ile trzeba Ci zapłacić, żebyś sięgnął dna, robiąc wywiad z człowiekiem, który stworzył szczujnie niszczącą ludzi?" - czytamy.
Po fali negatywnych komentarzy Żurnalista postanowił opublikować swoje stanowisko w komentarzu pod jedną z rolek z Kurskim na Instagramie.
Widzę, że Jacek Kurski wzbudził wielkie emocje. Nie dziwi mnie to za bardzo, ale ja zawsze mówiłem, że chcę rozmawiać z każdym, dlatego zapraszałem Faagatę, Borysa Budkę, Mateusza Morawieckiego czy Michała Szczerbę. Nie chcę zamykać siebie i Was w bańkach, w których żyjemy. Możecie z trudem patrzeć na Jacka Kurskiego i to on stworzył te bariery, które ja uważam, że nigdy nie powinny istnieć i niezależnie od poglądów każdy ze sobą powinien rozmawiać - napisał twórca podcastu.