Jacek Kurski zapisał się w pamięci widzów jako jeden z najbardziej kontrowersyjnych prezesów w kilkudziesięcioletniej historii TVP. Po niemal 7 latach porzucił zarządzanie największym w Polsce medium publicznym na rzecz intratnej posady w Banku Światowym, dzięki której uzupełnił stan konta o ponad milion złotych. W wyniku politycznych przetasowań utracił wymarzone stanowisko.
Politykowi Prawa i Sprawiedliwości nie można jednak odmówić w pełni udanych prób wkomponowania się w założenia tzw. dobrej zmiany. W praktyce oznaczało to wierne podążanie "jedyną słuszną linią" poprzedniej partii rządzącej, pozbycie się prezenterów i dziennikarzy jawnie potępiających jej działania oraz drastyczne spłycenie gustu publiczności poprzez forsowanie festiwali muzyki tanecznej, na których najlepiej oczywiście bawili się Kurski z małżonką. W ostatnich miesiącach Telewizja Polska przeszła jednak olbrzymie przeobrażenia, których były prezes nie omieszkał skomentować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jacek Kurski odpiera zarzuty o zarządzanie "szczujnią"
Słynący z niebywałej skromności kandydat do Parlamentu Europejskiego nazwał siebie "pierwszym człowiekiem, któremu opanowanie telewizji publicznej po prostu się udało". Co prawda ciągle zachodzimy w głowę, na jakiej podstawie przypisuje sobie te sukcesy.
Jacek Kurski deklaruje, że otrzymuje wiele sygnałów od dawnych widzów, którzy rzewnie wspominają czasy zarządzania przez niego publicznym nadawcą.
Ludzie bardzo doceniają to, co robiła telewizja, która była po prostu oddaniem telewizji publicznej wykluczonym przez elity, przez salon na wiele lat - opowiedział w rozmowie opublikowanej w internetowym wydaniu tygodnika "Wprost".
Jedna z przeprowadzających wywiad dziennikarek zapytała 58-latka o to, czy nie ma sobie nic do zarzucenia jako prezes Telewizji Polskiej. Stanowczo odparł najczęściej powtarzający się wobec niego zarzut.
Oczywiście, że mam, ale po prawie 7 latach prezesury trzeba mówić o generaliach, więc kiedy ja słyszę "propaganda", to odpowiadam prosto. (...) Nie było żadnej szczujni. Szczujnią to jest to, co się dzieje wobec Daniela Obajtka, wobec Zbigniewa Ziobry, wobec Jarosława Kaczyńskiego, nawet wobec mnie. Ilość hejtu, która się wylewa z tamtej strony, jest niczym w porównaniu z twardą krytyką, którą wielokrotnie rzeczywiście Telewizja Publiczna wobec różnych polityków stosowała. Ale tu nie ma absolutnie żadnej symetrii. To, co przeciwnicy nazywają propagandą, myli im się z innym słowem na literę "p", czyli pluralizm - stwierdził.
Kurski dokończył swój wywód, stawiając śmiałą tezę, że "ludzie wybierali Telewizję Polską, bo jej ufali".
ZOBACZ TEŻ: TVP złożyła zawiadomienie do PROKURATURY w sprawie działań Jacka Kurskiego. "Szereg NIEPRAWIDŁOWOŚCI"
Weź udział w badaniu i wpływaj na rozwój internetowej przestrzeni. Kliknij tutaj.